Gdybym pisała ten felieton wczoraj, gdy po pięciu godzinach przyglądania się obradom Rady Miasta Oleśnicy, wróciłam do domu, pewnie zapytałabym po męsku: CO WY K... LUDZIE WYPRAWIACIE? Dziś emocje są już dużo mniejsze, co znaczy, że mogę spojrzeć na oleśnickich samorządowców obiektywnie. Niestety, wcale nie mniej krytycznie niż wczoraj...
To, co działo się na wrześniowej sesji Rady Miasta Oleśnicy można określić jednym mianem. To była paskudna jatka, kolejna w tej kadencji, nie mająca nic wspólnego z merytoryczną pracą na rzecz mieszkańców. I naprawdę przykro było patrzeć na dorosłych ludzi, którzy niosąc na ustach dobro Oleśnicy, skaczą sobie do gardeł, obrażają siebie nawzajem i stosują chwyty poniżej pasa.
Pisałam już kiedyś, że z dziennikarskiego punktu widzenia takie awanturki powinny mieć cieszyć. Jest temat, serwery się grzeją, jest o czym dyskutować. Słowem, wszystko gra. A raczej grałoby, gdyby miejscy radni to błoto, wrzucone już na początku kadencji do tej oleśnickiej samorządowej piaskownicy, omijali z daleka. Patrząc z obrzydzeniem i przekonując samych siebie, że nigdy się do tego poziomu nie zniżą. Po kilkunastu miesiącach nikt się już jednak nie krzywi na widok błota, a jego wątpliwy zapach tak się wielu spodobał, że taplają się w nim bez jakichkolwiek oporów. Bez mrugnięcia okiem, bez zahamowań, bez skrupułów.
Ktoś powiedział mi dzisiaj, że „taka jest polityka”. Tak, wiem, że taka bywa ale nigdy nie zgodzę się na to, by opluwanie innych, zawieszanie niedopowiedzianych oskarżeń w publicznej przestrzeni czy też przeskakiwanie z politycznego kwiatka na kwiatek stało się normą w życiu publicznym. Co więcej, mam nieodparte wrażenie, że 90 procent oleśnickich radnych dawno zapomniało z czym wiąże się posiadanie mandatu. Szanowni Państwu, raz jeszcze powtórzę: dla mieszkańców tam jesteście, o ich problemach zacznijcie wreszcie rozmawiać, ich sprawami zacznijcie żyć.
A najsmutniejsze w tej chorej politycznej sytuacji jest to, że w tej kadencji w oleśnickim samorządzie inaczej już nie będzie. Nic się nie zmieni, bo podziały, a powiedziałabym nawet, że przepaść, jaka powstała także między ludźmi którzy kiedyś szli ramię w ramię, jest tak głęboka, że nic jej już nie zasypie. Wydarzyło się tyle złego i padło tyle niepotrzebnych słów, że może być już tylko gorzej. Dlaczego? Bo za kilka miesięcy radzie ósmej kadencji stuknie półmetek. Potem do wyborów pozostaną tylko dwa lata. Wydaje Wam się, że to długo? Nic bardziej mylnego. Zleci, jak z bicza strzelił, a im bliżej będzie kolejnego rozstrzygnięcia wyborczego, tym goręcej i bardziej ostro będzie w oleśnickiej polityce. W polityce coraz bardziej przypominającej klimaty z Wiejskiej niż lokalny samorząd, którego celem powinna być troska o sąsiada z bloku, z tej samej ulicy, z tego samego miasta. Czy ktoś jeszcze o tym pamięta?