No, no, no...Nieźle sobie poczynają nasi Państwo radni. Jak tak dalej pójdzie to nie później, jak w październiku do biura rady trafi wniosek o odwołanie wszystkich przez wszystkich.
Bo po co się rozdrabniać? Po co rozkładać zmiany w czasie? Po co miesiącami wymieniać, potem przywracać, znów odwoływać, a potem jeszcze raz powoływać kolejnych. Lepiej złożyć jeden wniosek, odwołać wszystkich ze wszystkiego i jak mówił niejaki Kononowicz „nie będzie niczego”.
Ironizuję rzecz jasna, ale przyznajcie, że sytuacja w oleśnickiej polityce robi się, mówiąc delikatnie, kuriozalna. Chociaż… wszystko zależy od tego, z jakiej perspektywy spojrzymy na całość.
Z dziennikarskiego punktu widzenia powinnam zacierać ręce, że dzieje się tyle i ciekawych rzeczy, a lokalni politycy dbają o to, żebym się w te wakacje nie nudziła. Jeśli jednak spojrzę na całość z perspektywy wyborcy, rzecz ma się już całkiem inaczej. Średnio zorientowany w niuansach oleśnickiej polityki mieszkaniec, nie może stwierdzić nic innego jak tylko to, że coś się chyba naszym radnym pomyliło. Że nie po to szli do rady, żeby skupiać się na sobie, swoich funkcjach, stanowiskach i niespełnionych ambicjach, że to dla nas mieli pracować, działać, zmieniać i naprawiać miasto.
Polityka? A i owszem, ale nie w kabaretowym wydaniu. Bo tak serio mówiąc, to zaczyna się robić śmiesznie. Śmiesznie i żałośnie. Nie słychać bowiem o nowych pomysłach radnych, ich inicjatywach, relacjach z wyborcami. Wszystko ucichło, jak makiem zasiał. Od kilku tygodni docierają do nas tylko informacje o tym, kto z kim teraz trzyma sztamę, a kto pod kim dołki kopie lub kopać zacznie.
Miałam dziś napisać o tym, jak bardzo zbulwersował mnie ruch posłów w sprawie planowanych podwyżek. Jak dużym nietaktem się wykazali, rozmawiając o nich właśnie teraz. Gdy wiele osób boi się o pracę, traci ją, gdy przedsiębiorcy drżą o przetrwanie. Miałam pisać o ich – parlamentarzystów – braku taktu, ale też zwykłej przyzwoitości, o oderwaniu od rzeczywistości, ale napiszę co innego, zwracając się do miejskich radnych. Nie idźcie drogą kolegów z polskiego parlamentu, nie traćcie kontaktu z ulicą, nie zapominajcie po co wielu z Was walczyło o mandat radnego. Czym przekonaliście mieszkańców i co im obiecaliście? To oni są Waszymi szefami. A politykę? Politykę zostawcie paniom i panom z TV. Ich wizerunek w oczach wyborców może uratować już tylko cud.