Od lat obserwuję dożynkowe uroczystości w naszych gminach i wsiach, ale w tym roku w większości zauważyłam nowe tchnienie. Były już takie lata, gdy zaangażowanie mieszkańców w sprawy swoich miejscowości było jakby mniejsze.
Ludzie – być może znudzeni – tą samą od lat formułą pojawiali się na dożynkach, ale bez jakiegoś konkretnego przekonania, że biorą udział w czymś wyjątkowym, że to ich impreza, dla nich przygotowana. Odbębniali i wracali do domów. A w tym roku było inaczej. I jest w tym – moim zdaniem – zasługa młodszego pokolenia, które zaangażowało się w życie swoich małych społeczności, swoich wsi. Przez lata stali z boku, obserwowali, może nawet nie przychodziło im na myśl, żeby się włączyć. Ale teraz jest ich czas i wiecie co? Świetnie go wykorzystują.
Czerpią z doświadczenia starszych mieszkańców i pokazują, jak wiele można zdziałać, ile energii wykrzesać, jak dużo dobrych rzeczy zrobić, gdy działa się w grupie. Przyznaję, jestem pod ogromnym wrażeniem wsi z gminy Oleśnica. Znakomicie przygotowane na gminne dożynki stoiska, wspaniała organizacja, niezwykła otwartość. Byłam pod ogromnym wrażeniem, chociaż – jak dobrze liczę – było to już moje 21. dożynki w tej gminie. Jestem też pełna podziwu dla małych wiejskich społeczności, które świętują w swoich niewielkich społecznościach – Solniki Wielkie, Kruszowice, Wabienice – było naprawdę pięknie i klimatycznie. I wreszcie Dni Dobroszyc – fajnie, że mała miejscowość ma tak duże aspiracje, że ściąga gwiazdy i organizuje koncerty, których nie powstydziłoby się duże miasto.