Pamiętacie, co myśleliśmy o pandemii koronawirusa w marcu 2020 roku? Ja doskonale. Kiedy okazało się, że wirus to nie wytwór wyobraźni stacji telewizyjnych, a realne zagrożenie także dla nas, odliczaliśmy dni.
Dni do informacji, że koronawirus był, owszem, ale już sobie z nim poradziliśmy i możemy wracać do normalnego życia. Do spotkań z rodziną, do imprez w lokalach, do koncertów. Słowem, znów możemy żyć pełną piersią. Tak nam się wtedy wydawało. Słuchaliśmy kolejnych komunikatów z pełnym przekonaniem, że po Wielkanocy, do wakacji, potem we wrześniu, do kolejnych świąt wszystko będzie jak dawniej.
I choć staramy się żyć tak, jak kiedyś, ta normalność sprzed pandemii do nas nie wróciła. Zaczęliśmy akceptować to, co ze sobą przyniosła. Przyjęliśmy do wiadomości, że życie wygląda inaczej i coraz częściej zastanawiamy się, czy jest szansa na powrót do tego, które znamy sprzed marca 2020. Jestem ciekawa za czym Państwo tęsknicie? Czego Wam brakuje? Co denerwuje? Jak odnosicie się do koronasceptyków? Jakie jest Wasze zdanie na temat szczepień? Stawiam te pytania, by uzmysłowić Wam, że przed pandemią stawialiśmy sobie inne pytania. Żyliśmy inną rzeczywistością. Czy lepszą? Nie wiem. Ale z pewnością taką, której nie goniły statystyki, strach przed zakażeniem, maseczki i niepewna przyszłość. I już na finał, by tchnąć w nas wszystkich nieco optymizmu, powiem Wam, że cieszy mnie, iż w tym trudnym dla nas wszystkim czasie nie zapominamy o sobie nawzajem. Kolejne potrzebujące osoby, które proszą o wsparcie nie odbijają się od muru. Nikt nie tłumaczy, że nie pomoże, bo pandemia, koronawirus i radź sobie człowieku sam. Serce rośnie na kolejne zbiórki, akcje i przedsięwzięcia, które zbliżają potrzebujących do celu, którym jest bardzo często zdrowie i życie. Pomagamy, dzielimy się, udowadniamy, że drugi człowiek jest dla nas ważny. A to, nawet w tych dziwnych czasach, zasługuje na wielkie uznanie.