REKLAMA

Piotr Pawłowski: Spotkałem się z burmistrzem. Nie unikałem trudnych kwestii dotyczących naszych relacji

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
Piotr Pawłowski: Spotkałem się z burmistrzem. Nie unikałem trudnych kwestii dotyczących naszych relacji
REKLAMA

Z byłym wiceburmistrzem Oleśnicy Piotrem Pawłowskim rozmawiamy o jego powrocie do Platformy Obywatelskiej, Forum Rozwoju i trudnych relacjach z burmistrzem Janem Bronsiem.

Podobno nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Pan wraca do Platformy Obywatelskiej. Dlaczego?

To tylko sentencja, a życie pokazuje wiele różnych powrotów, które okazały się dobre w konsekwencjach: w sporcie, kulturze, międzyludzkich relacjach, polityce itd. Z „rzeki PO” wcale nie chciałem wychodzić. Byłem lojalny wobec ówczesnego szefa regionu Jacka Protasiewicza, bo dałem mu słowo. Jak to się skończyło, widzieliśmy w całej Polsce. Wiele struktur powiatowych partii odgórnie zostało rozwiązanych. W Platformę włożyłem mnóstwo pracy, czasu i energii. Jestem w niej od 2002 r. Ze słowa danego Protasiewiczowi zostałem zwolniony. Powrót jest jeszcze związany z osobami, które teraz są w PO. To młodzi inteligentni ludzie, z którymi można budować dobrą przyszłość. Jesteśmy jednomyślni w zasadniczych kwestiach, a to daje duży komfort działania.

Forum Rozwoju, które Pan współtworzył w poprzedniej kadencji i z list którego startował Pan do samorządu nie przetrwało. Czy to znaczy, że na lokalnej scenie politycznej nie ma miejsca na takie ugrupowanie? Czy partia ma większą siłę przebicia? 

W Forum Rozwoju byli fantastyczni ludzie. Zżyliśmy się z sobą, ale niestety liczenie głosów w wyborach metodą D’Hondta jest bezlitosne dla tego typu ugrupowań. Większość oleśniczan myśli kategoriami dużych partii. To one mają zdecydowanie większą siłę przebicia, co zaczynamy obserwować na naszej scenie politycznej. Być może część członków z rozwiązanego Forum Rozwoju uda się przekonać do wstąpienia w szeregi PO. To naprawdę wartościowe osoby, mające dużo pozytywnej energii i ciekawych pomysłów na miasto i powiat.

Pod koniec kadencji 2010-2014 i później nie krył Pan swojej niechęci do burmistrza Jana Bronsia. Kategorycznie wypowiadał się Pan na temat sposobu sprawowania przez niego rządów.

To prawda, że styl zarządzania zespołami ludzkimi przez Jana Bronsia różnił się od mojej koncepcji, co starałem się zaznaczyć w kontekście wyborów samorządowych. Uważam jednak, że ludzie o odmiennych poglądach mogą, mimo wszystko, skutecznie współpracować dla dobra mieszkańców.

Platforma Obywatelska, czego mieliśmy dowód na ostatniej konferencji, puszcza oczko do burmistrza i nie kryje chęci współrządzenia w kolejnej kadencji. 

Burmistrz Bronś od lat ma dobre relacje z wieloma działaczami z najwyższych władz PO. To są przyjaźnie jeszcze z czasów Unii Wolności. Nie ma się czemu dziwić, bo zawsze mógł liczyć na ich wsparcie i współpracę.

Rozmawiał Pan z Janem Bronsiem w ostatnim czasie? Jeśli tak – co udało się ustalić?

Tak. To pierwsza rozmowa po ponad sześciu latach. Nie unikałem trudnych kwestii dotyczących historii naszych relacji. Wiele w tzw. międzyczasie się wydarzyło, i o tym też rozmawialiśmy. Ze swojej strony zadeklarowałem gotowość do współpracy na przyszłość, co spotkało się z odwzajemnieniem.

Jak postrzega Pan zmiany w oleśnickiej Platformie? Jak ocenia to, że w 2020 roku i w mieście, i w powiecie PO straciła władzę?

W mojej ocenie utrata władzy przez PO była fatalnym błędem. Skoro umowa współpracy rozciągała się na całą kadencję, to trzeba było dotrzymać słowa. Za moich czasów, jeśli podpisywaliśmy z kolegami umowy koalicyjne, obie strony były lojalne. Tylko tak można cokolwiek dobrego zbudować. PO w 2020 r. zerwała umowę w środku kadencji. Nawet jeśli są jakieś tarcia czy różnice, nie robi się takich numerów koalicjantowi. Nie można spokojnie zarządzać miastem, nie mając większości w Radzie Miasta. Burmistrzowie, którzy znaleźli się w takiej sytuacji opowiadali o samorządowym koszmarze – nieustające bitwy, wojenki, przepychania etc. W tej sytuacji Bronś musiał się zwrócić do PiS-u z propozycją koalicji. Strasznie jest za to krytykowany, ale jakie miał wyjście, skoro jego koalicjant, któremu ufał, po prostu zawiódł? Nowy skład PO z pewnością do takiej sytuacji nie dopuści.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA