Katarzyna Łoza-Prostak i Jan Prostak kochają zwierzęta. W ich domu mają one wyjątkowe miejsce. A wszystko zaczęło się trzy lata temu. Od dogoterapii.
– Tosia trafiła do nas na chwilę – opowiada pani Katarzyna. – I została na zawsze. To z nią rozpoczęłam swoją przygodę z dogoterapią. Potem była terapia z kotami i moje ukochane kury, w których jestem zakochana do dzisiaj. Codzienną opiekę nad kurami, ale też innymi zwierzętami, które z czasem pojawiły się w domu małżeństwa z Sokołowic, zajmuje się pan Jan. – Kilka lat temu poważnie zachorowałem – opowiada. – One były dla mnie swego rodzaju terapią. Wymagały wyjścia z domu, opieki. Nie mogłem siedzieć i czekać. Ktoś musi się nimi zajmować, poznawać, oswajać.
Kury, ale także króliki, psy, koty, a ostatnio także gąskę pani Kasia zabiera na spotkania z dziećmi. Jest nauczycielem w placówce specjalnej i to właśnie tam spostrzegła, jak dużą rolę zwierzęta odgrywają w terapii niepełnosprawnych dzieci. – Z kolei w przedszkolach i szkołach, w których się pojawiamy niektóre dzieci po raz pierwszy poznają pojęcie wsi, mają okazję zobaczyć ptaki czy zwierzęta. Inne po raz pierwszy je dotykają – opowiada.
Kuroterapia, w której specjalizują się małżonkowie z Sokołowic, jest nowatorskim przedsięwzięciem w skali kraju. – Mamy osiemnaście kur, które biorą udział w zajęciach z dziećmi – mówi pan Jan. – Nie przemęczamy ich. Na zajęcia zabieramy raz jedne, raz drugie. Wiemy, kiedy są zmęczone, kiedy trzeba im dać odpocząć.