REKLAMA

Walczmy o normalny, powiatowy szpital

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
Walczmy o normalny, powiatowy szpital
REKLAMA

Dyskusja na temat kształtu oleśnickiego szpitala toczy się od lat. Nie pamiętam czasów, kiedy było na tyle dobrze, by nie trzeba było nic robić, albo chwalić to, jak funkcjonuje szpital.

Bez wątpienia to bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza placówka w mieście. Wyobraźmy sobie sytuację mamy  z maleńkim dzieckiem, które dostaje w nocy 40 stopni gorączki. Żadne leki nie pomagają, z godziny na godzinę jest coraz gorzej. Można wezwać pogotowie, ale można też (na szczęście) pojechać na pediatryczną izbę przyjęć. Właśnie do szpitala. Otrzymać fachową pomoc i odetchnąć z ulgą.

Inny przykład. Niefortunnie łamiemy nogę. Potrzebujemy szybkiej pomocy. Przyjeżdża karetka (załóżmy, że upadliśmy na ulicy) i… odwozi nas do szpitala we Wrocławiu, bo oleśnicka chirurgia takimi działaniami się nie zajmuje. Mam ogromny szacunek do pracy wykonywanej przez lekarzy na tym oddziale. Znam ludzi, którym uratowali życie. Tych, którym przedłużyli o co najmniej kilka lat. Ale uważam również,  że w małym powiatowym szpitalu, oprócz specjalistycznej opieki jaką oferują lekarze, powinniśmy mieć możliwość otrzymania podstawowej opieki medycznej. Takiej jak choćby w przypadku wspomnianej, złamanej nogi. Wiem, że w służbie zdrowia nic nie jest proste. Że procedury, problemy, które piętrzy NFZ i ministerstwo zdrowia spędzają sen z powiek
i szefostwu szpitala, i ordynatorom oddziałów. Ale wiem też, że warto powalczyć o szpital. Kokosów on nigdy przynosić nie będzie. Problemy finansowe będzie miał zawsze. Ale wdzięczność pacjenta i jego zadowolenie to coś, o co przede wszystkim trzeba walczyć. Nie oczekujmy cudów, ale normalności już tak. I jeśli nawet nie ma jej wyżej zróbmy wszystko, żeby pojawiła się na naszym powiatowym poziomie.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA