Niech kwietniowe wybory wygrają prawdziwi ludzie, a nie fałszywe konta.
W lokalnej polityce 2024 rok będzie czasem pełnym emocji, bo kampania wyborcza, a później wybór mieszkańców zawsze wiążą się z emocjami. I o ile mieszkańcy zaczynają się zastanawiać nad wyborem na kilka tygodni przed pójściem do urn, o tyle działacze rozmaitych stowarzyszeń, ugrupowań i partii sposobu na wygraną szukają dużo wcześniej. Szukanie kandydatów na radnych, układanie list, wystawienie swojego kandydata na wójta czy burmistrza. No i wreszcie program, który ma przyciągnąć wyborcę.
Pracy jest naprawdę dużo, a nieprzespanych nocy jeszcze więcej. Piszę to z lekkim przymrużeniem oka, ale uwierzcie, że emocje w „sztabach” już sięgają zenitu. No choćby media społecznościowe. Wśród kandydatów wszelkiej maści nadal króluje Facebook. Tutaj toczy się prawdziwa polityczna gra. Liczenie lajków, udostępniania, komentarze. To jest prawdziwe życie lokalnych polityków tuż przed kampanią i w jej trakcie. No i te fejkowe konta. Nie, nie żartuję. Jestem pewna, że i tym razem to one będą dzielić i rządzić na Facebooku.
Co więcej, domyślam się i jestem pewna, że nie spudłuję, kto je będzie tworzył. Ci, którzy chorują na władzę. Ci, którym chęć jej posiadania spędza sen z powiek. Ci, którzy nie mają innego celu w życiu, ani też pomysłu, co z tym życiem zrobić.
Brzydzę się tym i mam nadzieję, że Wy także nie dacie się nabrać na takie „kwiatki”, które zaczną się pojawiać w sieci po nowym roku. Jeśli coś wydaje Wam się absurdalnie niedorzeczne bądź głupie, a nie stoi za tym osoba, którą można zidentyfikować, nie dajcie się nabrać. Niech te wybory wygrają prawdziwi ludzie. Tacy z krwi i kości, a przede wszystkim społecznie zaangażowani, a nie żyjący po to, by „mieć władzę”. Ci, którzy chcą zrobić coś dobrego dla lokalnej społeczności. Z serca, nie z interesu.