Szukając odpowiedzi na to pytanie można nie bez przesady powiedzieć, że w zasadzie nie ma różnicy. Wczoraj usiedliśmy do świątecznego stołu. Opadły emocje związane ze staniem w kolejkach, zastanawianiem się, co i komu podarować pod choinkę, czy wreszcie te związane z pieczeniem i gotowaniem.
Odetchnęliśmy z ulgą, by zastanawiać się nad kolejnymi świątecznymi „problemami”. Ot, choćby nad takim, czy uda się przy rodzinnym stole uniknąć politycznych sporów? W wielu domach obowiązują niepisane reguły o tym, że w święta o polityce nie rozmawiamy. W innych bywa z tym różnie i bywa, że ten czy inny wujek wyskakuje nagle z tekstem, który rozgrzewa atmosferę. Szczerze polecam założyć sobie, że nie psujemy sobie tego wyjątkowego czasu rozmowami, które – raz, że nic w naszym życiu nie zmienią, a dwa – że mogą popsuć święta wszystkim członkom rodziny.
Tym bardziej, że w kolejnych latach polityki w naszym życiu nie zabraknie. Przed nami wybory parlamentarne, potem samorządowe i na finał do Parlamentu Europejskiego. Nerwowe ruchy na lokalnym podwórku już widać. Nagle pojawiają się na nim „zbawcy”, którzy – niebawem – objawią się, jako jedyni i słuszni kandydaci. Nie wiem, czy na radnego, może na wójta czy burmistrza, ale na pewno ich chęć zdobycia władzy przysłania zdolność logicznego myślenia.
Żeby nie było – każdy obywatel z czynnym prawem wyborczym ma prawo startować, ubiegać się o głosy i może przy odrobinie szczęścia otrzymać mandat. Ale litości, mierzmy siły na zamiary. Was – Szanowni Czytelnicy – proszę o wyborczą rozwagę, a u progu Nowego Roku życzę zdrowia, spokoju i tego, by nas 2023 nie zaskakiwał tak, jak jego poprzednicy.