O drodze zawodowej, działalności firmy, jej planach rozwoju oraz pracownikach i uczniach rozmawiamy z prezesem oleśnickiej spółki ROM Mariuszem Słowikiem.
Proszę opowiedzieć o swojej drodze zawodowej. Jak trafił Pan do oleśnickiej firmy ROM? Czy od razu zajął Pan stanowisko prezesa?
Pochodzę z Podkarpacia, studiowałem w Krakowie na ówczesnej Akademii Ekonomicznej, gdzie poznałem moją żonę pochodzącą z Opolszczyzny. Po skończeniu studiów w 1997 roku – za sercem – przywędrowałem z pagórków na opolskie równiny. Po krótkim epizodzie w Urzędzie Skarbowym, gdzie rozpocząłem prawdziwą przygodę z pracą, trafiłem do firm produkcyjnych. Zacząłem od produkcji suwnic, żurawi, poprzez produkcję półosi i odlewów dla branży samochodowej, drzwi i ościeżnic w kolejnej firmie, aż po meble tapicerowane w obecnej spółce. Moją droga zawodowa rozpoczęła się od stanowiska analityka działu sprzedaży, później analityka finansowego, kontrolera finansowego, aż po stanowisko dyrektora finansowego. W 2010 roku, w okresie przygotowań do 20 rocznicy firmy, przeszedłem z sukcesem proces rekrutacji do ROM (wtenczas Aidy) na stanowisko dyrektora finansowego właśnie. Właściciel spółki Paul Rom postawił przede mną zadanie bycia, jak to wtenczas nazwał, „mózgiem ekonomicznym” w polskim oddziale grupy ROM. Na tym stanowisku pracuję do dzisiaj pełniąc także od 1 stycznia 2019 roku funkcję prezesa zarządu.
ROM to jedna z największych oleśnickich firm. Proszę przypomnieć, co konkretnie powstaje w zakładzie w Oleśnicy i czy Wasze produkty trafiają na polski rynek?
W Oleśnicy mieści się spółka produkcyjna największego belgijskiego producenta mebli tapicerowanych. W naszej spółce powstaje finalny produkt: sofy i fotele. Meble produkowane są w Oleśnicy z wykorzystaniem materiałów z całego świata, ale także pokrowców, które szyją dla nas nasze dwie siostrzane spółki w Tunezji i Rumunii. Meble, które produkujemy nie są zwykłymi meblami do siedzenia. Szczycimy się tym, iż są one spersonalizowane w maksymalnym stopniu. Innymi słowy klient, dzięki naszemu konfiguratorowi, jest w stanie wybrać sobie mebel idealnie pasujący do jego salonu, ale także spełniający jego szczególne wymagania. Nie mówimy tutaj jedynie o wymiarze, który w naszej spółce można zmieniać co 10 cm, czy o dodaniu funkcji relax (rozkładane siedzisko), ale także o możliwości dodania do mebla funkcji masażu, podgrzewania, elektrycznego sterowania poszczególnymi elementami mebla, również przy pomocy smartfona, o dziesiątkach kolorów i rodzajów tkanin i skór już nie wspominając. Proszę mi uwierzyć, że decydując się na nasz mebel, spędza się wiele czasu (i jest to niezapomniane przeżycie) nad jego zestawieniem zarówno w zakresie funkcji, jak i kolorów. I na samym końcu okazuje się, że najtrudniejszą decyzją, wcale nie był wybór rozmiaru, funkcji czy sterowania, lecz prosty – wydawałoby się – wybór odpowiedniego koloru nici, którym przeszyty będzie pokrowiec naszego mebla. Dzięki temu zindywidualizowanemu produktowi trafiamy głównie na rynek francuski oraz niemiecki, angielski czy krajów Benelux’u. Nasze meble sprzedajemy również do USA, Izraela, Rosji. W Polce meble sprzedajemy przez naszą spółkę dystrybucyjną XOFA, również z siedzibą w Oleśnicy. Do Polski, chociaż nasz rynek dynamicznie rozwija się w ostatnich latach, trafia około 2% naszej produkcji.
Ilu pracowników zatrudnia obecnie zakład, którym Pan kieruje? Czy dysponujecie Państwo obecnie miejscami pracy dla nowych osób?
Spółka ROM zatrudnia obecnie ponad 430 osób. Filar naszego zespołu stanowią pracownicy zatrudnieni u nas od wielu lat, często wraz z członkami swoich rodzin. Niemniej jednak, jak w każdej firmie w obecnych czasach, kiedy mamy do czynienia z rynkiem pracownika, część pracowników przychodzi i odchodzi ze spółki. Stąd często poszukujemy pracowników na różne stanowiska w procesie produkcji, za każdym razem informując o wakatach poprzez lokalne media, portale rekrutacyjne oraz naszą stronę na Facebooku. Nasze drzwi są jednak zawsze otwarte dla tapicerów, ale także dla osób chcących nauczyć się tego zawodu.
Stworzyliście klasy patronackie. Czy to pomysł na kształcenie kadr ROM-u na przyszłość?
Tak, klasy patronackie dają nam możliwość wyszkolenia dobrze przygotowanego pracownika, który będzie posiadał praktyczne umiejętności w obszarze tapicerowania. Mamy pewność, że przez okres 3 lat profesjonalnie przygotujemy uczniów, którzy mogą stać się pełnowartościowymi członkami naszego zespołu. Dziś rynek pracy potrzebuje pracownika z określonymi kompetencjami i z konkretnym zawodem. Pracodawcy, również i my, stawiamy na fachowców z faktycznymi predyspozycjami i praktyką w zawodzie. Stąd odpowiedzią na potrzeby rynku pracy jest właśnie klasa patronacka. Klasa patronacka to możliwość zdobycia zawodu i pewna praca w przyszłości, która pozwala na uzyskanie dobrych zarobków. Owszem, z perspektywy pracodawcy najpierw jest to duża inwestycja w młodego człowieka, gdyż naszym uczniom zapewniamy wyprawkę szkolną w wysokości 400 zł, możliwość dodatkowego wynagrodzenia za bardzo dobre wyniki pracy, nawet do 700 zł miesięcznie, świadczenia z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, możliwość pracy w czasie ferii, wakacji, za dodatkowym wynagrodzeniem, opłacenie egzaminów zawodowych (do 1.000 zł) oraz pakiet medyczny. Jednak w długiej perspektywie wydaje się to jedyną i słuszną drogą, aby z jednej strony pozyskać przygotowanego do pracy specjalistę, a z drugiej zapewnić płynne i bezproblemowe przejście z etapu edukacji do pierwszej pracy. Długoletnia współpraca na poziomie uczeń – szkoła – ROM Sp. z o.o., w ostatnich 3 latach zintensyfikowania pod szyldem klasy patronackiej, to gwarancja praktyk na wysokim poziomie, z możliwością odbywania ich pod okiem wysokiej klasy specjalistów, w firmie o uznanej na rynku międzynarodowym renomie, a w dalszej konsekwencji szansa pracy z najlepszymi w zawodzie. Dzięki temu uczeń zyskuje praktyczne przygotowanie w zawodzie deficytowym, poszukiwanym na rynku pracy. To sytuacja korzystna dla każdej ze stron.
Jesteście właścicielem działki w oleśnickiej podstrefie przemysłowej. Czy planujecie przenosiny i budowę nowego zakładu właśnie przy ul. Krzywoustego?
Owszem jesienią 2017 roku nabyliśmy działkę w Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Każdy z naszych pracowników marzy o przeprowadzce do nowego zakładu, gdyż obecna infrastruktura ma już swoje lata, a i wolna przestrzeń jest towarem deficytowym w naszej spółce. Niemniej jednak realnie patrzymy na nasze potrzeby i realizacja takiej inwestycja musi być ekonomicznie opłacalna. Budowa nowego zakładu z pewnością będzie dla nas koniecznością w sytuacji stabilnego i znaczącego wzrostu sprzedaży; tymczasem jednak w obecnej lokalizacji jesteśmy w stanie wykonać – pracując w systemie dwuzmianowym – wchodzące do spółki zamówienia. Stąd budowa nowego zakładu to perspektywa 2-4 lat.