REKLAMA

To dla Hani Domańskiej oleśniczanie dojechali rowerami na Hel w niecałe 36 godzin

Red | Red
To dla Hani Domańskiej oleśniczanie dojechali rowerami na Hel w niecałe 36 godzin
REKLAMA

Hania Domańska urodziła się w 2008 r. Od urodzenia mam MPD, dużą wadę wzroku oraz epilepsję. To właśnie dlatego ma tak wielkie trudności z mówieniem,widzeniem i chodzeniem.

– Pomimo tego jestem wesołą i głodną przygód dziewczynką – mówi oleśniczanka. – Razem z rodziną robimy wszystko co w naszej mocy, by się one spełniły. Przy współpracy z lekarzami i rehabilitantami uczę się chodzić i mówić, lecz potrzebne mi jest także twoje wsparcie. Pieniądze, które dzięki Tobie uda mi się zebrać, przeznaczymy w całości na moją rehabilitację, która jest bardzo kosztowna, będę mogła w dalszym ciągu pracować nad tym, aby stać się samodzielną.

Specjalnie z myślą o Hani na Hel pojechało trzech oleśniczan. Wyprawę połączono ze zbiórką charytatywną na rehabilitację dziewczynki.  -W ubiegłym roku pokonanie 570 km zajęło nam 40 godzin. Podczas trwania całej podróży prowadzona była zbiórka funduszy na leczenie małej Haneczki. Łącznie udało się zebrać ponad 5 tysięcy złotych, które zostały przeznaczone na dwutygodniowy turnus hipoterapeutyczny dla Naszej Bohaterki – relacjonowali uczestnicy rowerowej wyprawy, którzy we tym roku przemierzyli ten dystans w 36 godzin.

W tym roku trasę dla Hani pokonali Jacek Owczarek, Mateusz Musiał i Michał Kokot, jadący pod szyldem Dobra Energia. Z oleśniczanami podróżował także support samochodowy z zapasowymi częściami. – Chcemy wszystkim naszym kibicom i darczyńcom serdecznie podziękować – piszą. Jesteście niesamowici. W szczególności dziękujemy naszemu TEAM-owi, który czuwał nad nami zza kierownicy naszego wozu technicznego jak i zza facebookowych postów. –  Wyruszyliśmy w czwartek o 4, a na cypel udało się dotrzeć o 15.56, cztery minuty przed zakładanym czasem 36 godzin – mówi nam Jacek Owczarek. – W tym roku poszły cztery dętki oraz była jedna wywrotka, ale udało się szczęśliwie dotrzeć do celu.

Pan Jacek przyznaje, że typowych przygotowań do wyprawy nie było, ale każdy z jej uczestników jest bardzo aktywny sportowo. – Największą motywacją jest to, że ludzie zaangażowali się w pomoc i wpłacali pieniążki oraz to, że możemy pomóc naszej koleżance, a dla jednego z nas kuzynce – mówi nasz rozmówca.

Do tej pory na koncie Hani jest nieco ponad 4500 zł, ale zbiórka nadal trwa.

TUTAJ POMOŻESZ HANI

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA