Niestety, ale złodzieje działający metodą na tzw. "parawan" nadal działają, podając się za pracowników gazowni, wodociągów, spółdzielni mieszkaniowych lub listonoszy. Mimo zagrożenia epidemicznego, ciągle są wpuszczani do mieszkań.
Sprawcy wykorzystują ich nieuwagę, kradną pozostawione bez nadzoru pieniądze i kosztowności. Policjanci po raz kolejny przypominają, aby zawsze weryfikować, kogo wpuszczamy do naszego domu, a w dobie obecnej sytuacji w kraju i na świecie, ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum.
– Czy kiedykolwiek zaprosilibyśmy do naszego mieszkania całkowicie nieznaną osobę, która po prostu zapuka do naszych drzwi i powie, że chce wejść do środka? Pewnie każdy z nas pomyśli „Oczywiście, że nie!”. Ale czy aby na pewno? Co jeśli dana osoba przedstawi się jako pracownik gazowni, który w celach bezpieczeństwa sprawdza szczelność instalacji w całym budynku? Powie, że był już u sąsiadów, ponieważ dostał zlecenie ze spółdzielni w związku z podejrzeniem wycieku – informuje policja. – Wtedy, podświadomie chcąc zapewnić bezpieczeństwo sobie, a także pozostałym członkom rodziny, serdecznie zaprosimy gazownika do środka i wskażemy, gdzie jest kuchnia, gdzie są charakterystyczne żółte rury. Kiedy sprawdzenie się skończy, a kontroler obejrzy całe mieszkanie i wyjdzie mówiąc, że wszystko jest w najlepszym porządku, wtedy oddychamy z ulgą i życząc miłego dnia dziękujemy za zapewnienie bezpieczeństwa.
Niestety parę minut później, przygotowując się np. do wyjścia na zakupy, sięgamy po torbę z portfelem, którego nie ma. Zaglądamy pod stolik, sprawdzamy szafki w kuchni i komodę w salonie. Nigdzie nie widać portfela. Jakby tego było mało, zniknął też telefon komórkowy oraz klucze do mieszkania. Ale przecież te rzeczy nie mogły same zniknąć!
I wtedy pomału dochodzi do nas świadomość, że prawdopodobnie padliśmy ofiarą kradzieży. Ale kiedy? Przecież dzień wcześniej wszystko było na swoim miejscu. Dopiero wówczas zaczynamy przypominać sobie sympatycznego pana gazownika, który w pewnej chwili prosił, abyśmy sprawdzili, czy w kuchni nie pachnie gazem, a on wtedy skontroluje rury w przedpokoju. A przecież kilkanaście sekund wystarczy, żeby zabrać pozostawione na widoku wartościowe przedmioty. I właśnie ten moment wykorzystał złodziej, który, jak się później okaże, jedynie podawał się za pracownika gazowni rzekomo zatrudnionego przez administrację spółdzielni.
Złodzieje przybierają różne legendy, aby wzbudzić zaufanie swoich ofiar. A ofiary, najczęściej w dobrej wierze, ufają im i same zapraszają ich do swoich mieszkań. Kilka dni temu w różnych częściach miasta kilkoro Wrocławian zostało okradzionych przez oszustów podających się za pracowników spółdzielni, listonoszy czy wodociągowców.
Aby nie stać się ofiarą oszustwa, pamiętaj o przestrzeganiu kilku zasad. Przede wszystkim zawsze przed otwarciem drzwi należy:
– spojrzeć przez wizjer lub okno – kto do nas przyszedł,
– jeśli nie znamy odwiedzającego – spytać o cel jego wizyty oraz poprosić o pokazanie dowodu tożsamości lub legitymacji służbowej, identyfikatora. Uczciwej osoby nie zrazi takie postępowanie powodowane ostrożnością,
– w razie wątpliwości należy umówić się na inny termin, sprawdzając uprzednio w administracji osiedla lub innej odpowiedniej instytucji wiarygodność osoby pukającej do drzwi (jeśli osoba podaje się za przedstawiciela administracji lub innej odpowiedniej instytucji).