Mieszkanka Krzeczyna Dorota Bohucka-Rzechonek długo starała się o unijne wsparcie na zakup alpak. - Doczekałam się, przeszłam wiele szkoleń, przeszkoliłam też alpaki i ruszyłam z terapią i odwiedzinami w przedszkolach - mówi. W ubiegłym roku w jej alpakarni mieszkały tylko dwie alpaki, dzisiaj jest ich już pięć.
Na początku zwierzaki mieszkały w domu swojej właścicielki. Teraz mają swoje cztery kąty, bo na posesji powstała alpakarnia. Tutaj żyje obecnie pięć alpak. To Cudak, Cwałek, Fluffy, Pola i Lala. – Dziewczyny przyleciały do nas aż z Chile, a Fluffy to mój świąteczny prezent – śmieje się pani Dorota, która opowiada nam, jak wgląda jej dzień z pupilami. – Codziennie sprzątam ich boksy, jest też toaleta samych zwierzaków. To konieczne, bo pracujemy z dziećmi i alpaki muszą być zadbane – mówi ich właścicielka.
Kiedy wspólnie zaglądamy do alpakarni ich lokatorzy aż przebierają nogami na widok pani Doroty i…pokrojonej w plastry marchewki, którą wspólnie częstujemy alpaki. – Uwielbiają ten smakołyk, ale muszę dawkować im porcje, które mogą zjeść w ciągu jednego dnia – mówi nasza rozmówczyni. – Podobnie, jak inne warzywa, które otrzymują. A są to m.in. starte buraczki, czy pietruszka. Codziennie ścieram dla nich całe wiaderko. No i siano. To też rarytas dla alpak.
Na co dzień Cudak, Cwałek i Fluffy pracują z dziećmi. W przedszkolach, żłobkach, szkołach. – Część z tych spotkań z dziećmi ma charakter typowo edukacyjny. Podczas takich lekcji uczymy dzieci, jak postępować ze zwierzętami jakie mają potrzeby a także uczulamy i uwrażliwiamy najmłodszych, uczymy empatii i odpowiedzialności za żywą istotę oraz oczywiście wyzwalamy mega pozytywną energię i uśmiech na każdej małej buźce – mówi pani Dorota, podkreślając jednak, że alpaki wykorzystywane są również w terapii dla osób chorych.
Naukowcy potwierdzili, że przebywanie z tymi zwierzętami pozytywnie wpływa na ludzi z problemami z nadciśnieniem, autyzmem, chorobami psychicznymi, depresją, ADHD czy nerwicą.
Alpaki są zwierzętami inteligentnymi, eleganckimi i bardzo przyjaznymi. – Może nie są łatwe w hodowli, a opieka nad nimi bywa pracochłonna, ale to bardzo wdzięczne i kochane zwierzęta, o które trzeba dbać i poświęcać im czas, by stały się ufne – mówi Dorota Bohucka-Rzechonek, która cieszy się, że w tym roku jej wyjątkowe stadko się powiększy. – Lala, która dotarła do nas z Chile jest ciężarna, a – co ciekawe – ciąża w Polsce u alpaki trwa 345 dni, więc małe przyjdzie na świat w tym roku, prawdopodobnie wiosną lub latem – wyjaśnia.
Także wiosną i latem odbywa się strzyżenie alpak. Z wełny uzyskanej w jego wyniku można przygotować kołdry, ale także setki innych produktów, które zwyczajowo powstają z owczej wełny. Włókno alpak nie zawiera lanoliny, czyli wosku wydzielanego przez gruczoły łojowea to sprawia, że jest hipoalergiczne.
Alpaki należą do rodziny wielbłądowatych i pochodzą z Ameryki Południowej. Hodowane są głównie ze względu na swoje luksusowe runo, o wiele cieplejsze i przyjemniejsze w dotyku niż owcze. Fascynują swoim wyglądem, inteligencją oraz spokojnym usposobieniem, co zdecydowało o ich sprowadzeniu do Europy. W Polsce po raz pierwszy pojawiły się w 2004 roku. Dziś do Polskiego Związku Hodowców Alpak należy już ponad 30 osób. Co prawda w porównaniu do Niemiec – z kilkoma tysiącami zwierząt – Polska nie może konkurować, jednak w ostatnich latach obserwuje się znaczny wzrost zainteresowania tym tematem.
Pani Dorota nie ukrywa, że …kocha swoje alpaki. – Chciałabym, żeby moja hodowla się rozwijała. Taki jest plan – mówi i za przykład podaje Ewę Godlewską, dawną dziennikarkę telewizyjnej Panoramy, która porzuciła szklany ekran na rzecz hodowli alpak. – Ja też znalazłam swoje miejsce w życiu – mówi.