Antoś Kubicz skończył w czerwcu roczek. Jest niezwykle pogodnym dzieckiem, ale cierpi na rzadką chorobę - zespół TAR. Jego rodzice robią wszystko, by zapewnić synkowi normalne życie.
– Naszą wielką nadzieją jest amerykański lekarz, dr Paley – mówi pani Agnieszka, mama chłopca. – Doktor sukcesywnie pojawia się w Polsce, gdzie, jak mówi, naprawia polskie dzieci. Za nami pierwsze spotkanie z nim. Po rozmowie z panem doktorem wierzymy, że pomoże także naszemu Antosiowi.
Po pierwszym spotkaniu Antosia z lekarzem chłopiec został zakwalifikowany do operacji. – Dr Paley podejmie się jej, zespół TAR to jego konik. Od początku roku zrobił już 30 takich operacji – opowiadają rodzice chłopca. – Doktor zbadał Antosia i stwierdził, że jego dłonie są silne, w pełni chwytne, są takie, jak u zdrowego dziecka. Problemem jest u niego brak kości promieniowej.
Podczas operacji w rękę chłopca zostanie wszczepiony tzw. grzebień, który będzie się otwierał razem z kością. – Gdy kości będą rosły grzebień będzie się powiększał razem z nimi – opowiada pani Agnieszka. – Tak więc ręka, po tej operacji, już nigdy nie wróci do stanu, w którym jest obecnie.
Pozostanie kwestia wydłużania rączek Antosia. To może nastąpić dopiero, gdy chłopiec skończy 6 lat. – Ta decyzja czeka nas za kilka lat. Wiemy od doktora, że nie wszyscy rodzice ją podejmują – mówią nasi rozmówcy. – Ręce dziecka już po pierwszej operacji wyglądają dużo lepiej, więc dzisiaj trudno powiedzieć, co zdecydujemy za kilka lat.
Operacja Antosia powinna się odbyć do drugiego roku życia chłopca. – Teraz pozostaje nam czekać na kosztorys operacji, który ma być gotowy do dwóch miesięcy – mówi pani Agnieszka. Wstępnie wiadomo, że potrzebne będzie około 200-300 tys. zł.
W piątek, 25 września rusza pierwsza duża akcja dla Antosia. Oleśnicki przedsiębiorca Robert Karbowniczak i policjant Michał Dardziński ruszają konno do Grzybowa, nad Bałtyk. Będą mieć do pokonania 450 km. Chcą tę trasę pokonać w 9 lub 10 dni. – Zwróciłem się do kontrahentów, z którymi na co dzień współpracuję z prośbą o wsparcie Antosia – mówi pan Robert. – W zamian za umieszczenie ich logotypów na koszulkach, w których będziemy się pojawiać na trasie i materiałach promocyjnych, wsparli oni finansowo chłopca. Do nas należy druga część zadania, czyli przemierzenie Polski na koniach i dotarcie nad Bałtyk.
Zobacz też: Jadą konno nad Bałtyk, by wesprzeć małego Antosia. Pokonają 450 kilometrów