Kłapouszek to terapeuta, pomagał małej Joasi. Osiołka sprzedano bez uprzedzenia handlarzowi. Rodziców dziecka nie stać by go odkupić. Jedyną nadzieją jesteśmy my. I mamy tylko jeden dzień na ratunek.
– O Kłapouszku słyszałem bardzo dużo od Joasi. To dziewczynka, która ponad rok temu przychodziła do nas na darmową hipoterapię. Gdy wraz z rodzicami przeprowadziła się kilkaset kilometrów dalej, widywaliśmy się rzadko, ale często dzwoniła. Pytała wtedy o nasze zwierzaki i opowiadała o swoim czworonożnym przyjacielu – o Kłapouszku. Osiołku, który był jej nowym terapeutą i pomagał wracać do zdrowia – pisze Michał Bednarek z Fundacji Benek, która zaangażował się w sprawę ratunku dla osiołka.
Kilka dni temu świat Joasi runął. Gdy jak co tydzień przyjechała do stajni, w której mieszkał jej ukochany osiołek, okazało się, że jego już nie ma. Nie będzie również więcej zajęć, bo zbyt mało było chętnych, a jak powiedział właściciel – „u niego nie ma miejsca dla darmozjadów”. Gdy rodzice zaczęli się dopytywać gdzie sprzedał Kłapouszka, mając nadzieję, że osioł trafił do innego ośrodka, dowiedzieli się, że zabrał go handlarz.
Gdy Joasia zadzwoniła, zanosiła się płaczem tak wielkim, że nic nie rozumiałem. Jej mama łamiącym się głosem poprosiła o pomoc w odnalezieniu ukochanego osiołka chorej córki. Prosiła by go uratować. Cichutko dodała, że wpłacą 15 zł, by pomóc. Znam ich, dobrze wiem, że dla nich ta suma to fura pieniędzy…
– Właściciel stajni, która sprzedała osiołka, na pytanie o kontakt do handlarza, zaśmiał się i rzucił słuchawką. Dwa dni spędziłem dzwoniąc wszędzie i do wszystkich. Nie było go nigdzie i gdy traciłem już nadzieję, że uda się go odnaleźć, zadzwonił telefon. Mężczyzna po drugiej stornie powiedział, że ma Kłapouszka, że szykuje go na rzeź. Wsiadłem w samochód nie czekając na nic – pisze Pan Michał.
Stał tam pod ołowianymi chmurami. Nie świeciło słońce. Był zupełnie sam. Taki smutny i przerażony. Obok, na baczność stał zniszczony bat co z upartymi osiołkami robi porządek.
Kłapouchy to terapeuta. Osiołek, który niósł pomoc chorym dzieciom. Człowiek, z kamieniem zamiast serca, sprzedał go na mięso. Nikogo wcześniej nie poinformował o swoich zamiarach. Nie dał szansy by ktoś pomógł Kłapouchemu. Zrozpaczona Joasia nie rozumie czemu jej ukochany przyjaciel został sprzedany. Prosiła rodziców o pomoc, ale oni nie mają za co odkupić Kłapouszka, nie mają też możliwości, by go trzymać.
Handlarza, u którego Kłapouszek stoi rozpacz dziecka nie interesuje. Nic go nie interesuje prócz pieniędzy. Chce 3700 zł. Tyle mam zapłacić za życie Kłapouszka, transport i poczekanie na spłatę. Ale czasu też nie daje wiele, jutro mam mu dać zaliczkę 1700 zł, za tydzień resztę.
Bardzo proszę o pomoc w uzbieraniu pieniędzy. Niech on żyje – pisze w swoim apelu pan Michał.