Oleśniczanka Magdalena Stępień straciła synka Oliwierka, który walczył z nowotworem wątroby. Po blisko dwóch miesiącach po jego śmierci zabrała głos.
– Od momentu odejścia mojego najukochańszego Syna czuję wewnętrzną pustkę. Jednego dnia straciłam wszystko, okres walki o zdrowie Oliwiera nie był dla mnie łatwy ze względu na wiele przeciwności – napisała w mediach społecznościowych. – Dziękuję tym, którzy nas wspierali i pomimo całego medialnego linczu, uwierzyli mi, że niemożliwym dla mnie jest finansowanie jego leczenia.
– Jestem zła na siebie, czuję, że mogłam spróbować zrobić jeszcze więcej, tak bardzo liczyłam na cud! Oliwier był dla mnie całym światem, oddałabym wszystko, aby przywrócić mu życie – napisała również.
Spotkałam ludzi, którzy podnieśli mnie na duchu, codziennie wyzwalają wolę walki o moje życie, jestem wśród wielu wspierających osób i próbuję stanąć na nogi. Nie dla siebie, dla Oliwierka. Wiem, że jest przy mnie i kibicuje temu, żebym zawalczyła teraz o siebie. Dzięki życzliwym ludziom rozpoczęłam pracę, powoli mam siłę wstawać codziennie z łóżka. W tej ogromnej żałobie musiałam szybko stanąć na nogi. Jednak czuję, że to była dla mnie bardzo dobra decyzja. Trafić wśród ludzi, dla których nie jestem Magdaleną Stępień. Jestem po prostu Magdą, koleżanką z pracy – czytamy.
Modelka przyznała, że odzywa się tak późno, bo nie wiedziała, co miałaby napisać. – Nie mam siły uśmiechnąć się do telefonu, ale powoli zaczynam się uśmiechać do otaczających mnie ludzi. Wasze wsparcie jest dla mnie nieocenione. Będę starała się jeszcze tu zaglądać! – zapowiedziała.
Przyznała też, że jej życie nigdy nie będzie ono takie samo i nic mi nie wypełni tej pustki po Oliwierku. – Każdy dzień jest dla mnie morzem łez – zakończyła.