Uczniowie z II LO w Oleśnicy na wycieczce w Szkocji
Próbując na gorąco podsumować nasz szkolny wyjazd do Szkocji czuję wewnętrzną walkę, jaką toczą we mnie rzeczowy kronikarz i belfer-gawędziarz.
Kronikarz stawia sprawę jasno – tygodniowa wycieczka autokarowo-promowa do Szkocji, w programie: zwiedzanie Amsterdamu, obejmujące wizytę w Muzeum Van Gogha, 16-godzinny rejs promem ze stolicy Holandii do Newcastle w południowej Anglii, dalej na północ autokarem – Szkocja. Wizyta na zamku Sterling, zwiedzanie Edynburga, Edinburgh Dungeons, czyli niezwykła lekcja angielskiego w podziemiach szkockiej stolicy, trekking po Scottish Highlands, Glenfinnlan Viaduct, jako obowiązkowy punkt i gratka dla fanów niejakiego Harrego P., dalej, w drodze powrotnej, szorstkie Newcastle i, last but not least, 16-godzinny powrotny rejs do Amsterdamu po silnie wzburzonym Morzu Północnym (za stan wzburzenia i ogromne problemy zarówno na lądzie i morzu odpowiedzialny będzie sztorm Amy, który sparaliżuje północną Europę, a nam porządnie przemebluje żołądki i nauczy, jak się śpi na wkurzonym morzu – zawsze na lewym boczku, tak na marginesie).
Belfer-gawędziarz, który dochodzi w tym miejscu do głosu, poszuka tymczasem w sieci, by ukryć odrobinę gawędziarski deficyt i wspomóc natchnienie, spostrzeżeń mądrych i znanych ludzi, którzy w związku z tym, że byli mądrzy, wypowiedzieli się wielokrotnie w temacie zalet podróżowania. I nie pozostaje aspirującemu belfrowi-gawędziarzowi nic innego, jak tylko kilka z tych celnych uwag przytoczyć (zdradzając dla większego efektu także autorów owych celnych myśli) i dodać, że pod wszystkim się podpisuje i ze wszystkim się zgadza w kontekście nadmienionej przez kronikarza szkolnej wycieczki do Szkocji.
„Należy podróżować, by się czegoś nauczyć” – to niejaki Mark Twain, który zaraz prorokuje jeszcze, że: „Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj”. Duński bajkopisarz Andersen doda: „Podróżować to żyć”. Jego młodszy, francuski kumpel, Emil Zola, stwierdzi natomiast: „Nic tak nie rozwija inteligencji jak podróżowanie”. I żeby nie było tak całkiem górnolotnie, bo podkreślam raz jeszcze , pod wszystkim powyższym podpisuję się obiema rękami – tak właśnie było i tym razem – to jeszcze tak przyziemnie, po prostu, za niejakim Lin Yutangiem (to z kolei pisarz chińskiej proweniencji), który pięknie mówi o tym, czego doświadczył z pewnością każdy uczestnik naszego wyjazdu, mianowicie: „Nikt nie zrozumie, jak pięknie jest podróżować, dopóki nie powróci do domu i nie położy swojej głowy na starej, znajomej poduszce”. Nic dodać.
I kończąc, kronikarsko, obowiązkowe podziękowania: dla p. Katarzyny Dawidziuk za ogrom pracy związany z organizacją i realizacją całego przedsięwzięcia, opiekunom z naszej szkoły: p. Annie Lisieckiej, p. Annie Połeć-Dziemieszonek, p. Maciejowi Swędziołowi, p. Laurze z Grupa Concept Tours 3.0 za organizację wyjazdu, firmie transportowej Płomiński za bezpieczną podróż wte i wewte oraz oczywiście wszystkim uczniom II LO, którzy wzięli udział w tej podróży, za piękny i wartościowych tydzień w Waszym wybornym towarzystwie. See you soon.
