REKLAMA

W grudniu myśleli, że są sami z chorobą Tosi. Wciąż trudno im uwierzyć w to, co się stało [WIDEO]

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
W grudniu myśleli, że są sami z chorobą Tosi. Wciąż trudno im uwierzyć w to, co się stało [WIDEO]
REKLAMA

Na chwilę przed wylotem do Stanów Zjednoczonych rodzice maleńkiej Tosi Wiśniewskiej opowiadają nam o swoich emocjach i wielkiej nadziei na nowe życie dla swojej córki.

– 30 grudnia, kiedy ruszała zbiórka, byliśmy przerażeni – mówi pani Karolina. -Przerażała nas choroba Tosi, kwota, którą trzeba będzie zebrać na jej leczenie i czas, który będziemy na to potrzebować. Myśleliśmy, że jesteśmy z tym sami. Nie mieliśmy żadnej nadziei – uśmiecha się. – Ja do tej pory nie wierzę w to, co się stało – dodaje pan Mateusz.

Wiara przyszła 9 stycznia. – Wtedy, po trzech dniach od pierwszego miliona, na koncie Tosi pojawił się drugi milion – mówią rodzice dziewczynki. Do akcji dla małej oleśniczanki zaczęli dołączać kolejni ludzie. Z Oleśnicy, okolic, z całej Polski i z zagranicy. – Wszędzie odbywały się festyny, kiermasze, turnieje -przypominają, patrząc z miłością dla swoją córeczkę.

Zobacz wideo: Na chwilę przed wylotem…

Rodzice Tosi przyznają, że dla nich samych zbiórka zakończyła się dosyć niespodziewanie. – To zdarzyło się w weekend, a w poniedziałek od rana załatwialiśmy formalności związane z wyjazdem. Spraw, których nie mogliśmy załatwić wtedy, gdy zbiórka jeszcze trwała. Przelew do Stanów już został wysłany – mówią. – Robimy wszystko, by wylecieć do USA, jak najszybciej.

Konkretny termin nie jest znany. – Mamy nadzieję, że jeszcze w marcu będziemy na miejscu, że Tosia będzie miała zrobione badania i test, a później podany lek – mówi pani Karolina.

Pobyt w USA nie będzie trwał krócej niż trzy miesiące. Rodzina może tam pozostać nawet do pół roku. Wszystko zależy od tego, jak przebiegać będzie leczenie Tosi.

– Jesteśmy pełni wiary w to, że wyjazd do szpitala w Stanach to ostatni krok do zdrowia dla naszej córeczki, że będzie siedzieć, biegać, że kiedyś nie będę mogła jej dogonić – uśmiecha się mama dziewczynki.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA