Tak wybierano pierwszego burmistrza Oleśnicy w nowej Polsce

ROZMOWY 30-lecia. 27 maja minęło 30 lat od pierwszych samorządowych wyborów w Polsce. Na kartach historii Oleśnicy z tamtych lat zapisze się m.in. Ryszard Zelinka, pierwszy burmistrz miasta. – Do dziś wydaje mi się, że to co się wtedy zdarzyło w moim życiu to sen – mówi samorządowiec
Ryszard Zelinka dobrze pamięta dzień, kiedy ówczesny przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania w Oleśnicy Krzysztof Dziedzic zapytał go,czy będzie reprezentował nauczycieli w wyborach do rady miasta. – W moją kampanię włączył się nieżyjący już Rafael Pyzałka i Andrzej Szachnowski. Wystartowałem z listy Komitetu Obywatelskiego Ziemi Oleśnickiej i zdobyłem mandat radnego – mówi i wspomina, jak już podczas pierwszego posiedzenia samorządu wybrano przewodniczącego. Został nim Janusz Płaneta. Burmistrz miał być wybrany w konkursie. – Przesłuchania wielu kandydatów nie przynosiły rozstrzygnięć – mówi Zelinka.– Najpierw stanowisko oferowano liderom zwycięskiego ugrupowania, ale nikt nie chciał się podjąć tego zadania.
Pan Ryszard wspomina czerwcowe popołudnie 1990 roku, kiedy w jego mieszkaniu pojawili się przedstawiciele rady miasta, próbujący przekonać go, że powinien kandydować na burmistrza. Wyszli nie uzyskawszy zgody. Następnego dnia odbywała się sesja rady miasta, na której miała zapaść decyzja, co dalej. – Tuż przed otwarciem sesji Janusz Płaneta poprosił mnie do stołu prezydialnego i przedstawił propozycję tzw. nie do odrzucenia – wspomina Zelinka. – Powiedziałem„tak” pod warunkiem uzyskania wsparcia. Tak zostałem pierwszym burmistrzem po zmianie ustrojowej i zamiast iść na urlop, czyli rozpocząć wakacje, rozpocząłem nową pracę.
Idą zmiany
Ryszard Zelinka nie ma wątpliwości. W latach 90.spełniał się sen wielu ludzi o wolności. – Sądzono, że zmiana ustrojowa, jak za pociągnięciem różdżki przyniesie poprawę w każdej dziedzinie życia – mówi. Ale łatwo nie było.
– Podejmowanie decyzji jest łatwiejsze jeśli są określone prawne ramy – mówi samorządowiec. – W tamtym okresie funkcjonowało zaledwie kilka ustaw ustrojowych, a resztę dopiero tworzono. Należało więc zreorganizować instytucje miejskie i nadać im nową formę, nie powodując przy tym wzrostu pojawiającego się nowego bytu jakim jest bezrobocie. Funkcjonowało stwierdzenie nieco frywolne, ale i odpowiedzialne, że „co nie jest zabronione prawem to jest dozwolone”– opowiada. –
Przedstawicielem rządu w naszym województwie był Romuald Siepsiak. Jeździło się więc do urzędu wojewódzkiego,by konsultować z nim ważne decyzje. Ale i on niewiele mógł w niektórych sprawach poradzić. Oprócz przekształceń przedsiębiorstw komunalnych należało przeprowadzić komunalizację mienia, zrestrukturyzować urząd, przejrzeć inwestycje pod względem funkcjonalności i oczekiwań, zadbać o budżet, przeprowadzić prywatyzację sektora handlu. – Trzeba było też określić potrzeby społeczności i na bieżąco zarządzać miastem – mówi i przyznaje, że zderzenie się dwóch instytucji prawnych: rady, jako organu stanowiącego i burmistrza wraz z urzędem, jako organu wykonawczego, powodowało napięcia i określenie„my”i„oni”.
Aby miasto mogło się rozwijać należało rozbudować infrastrukturę. Zbudowano więc zakład uzdatniania wody, składowisko odpadów i rozwiązano problem oczyszczania ścieków. – Oczywiście nie było to proste,a finał tego był taki, że przy nie za dużym budżecie udało się te inwestycje zrealizować i w ten sposób zapewnić możliwość rozwoju miasta.
Czy mieszkańcy byli zadowoleni? – Całe budżety dosłownie były„zakopane w ziemię” i trudno było cieszyć się brakiem odnowionych elewacji czy niewielką ilością naprawionych chodników. Można by rzec:„co ten burmistrz zrobił dla miasta?” Ale dzięki temu Oleśnica mogła rozwijać się w sposób przemyślany- dodaje.
Ludzie pierwszej kadencji
Jaka ona była? Na pewno była twórcza. Co do tego pan Ryszard nie ma wątpliwości. -Pamiętam długie dyskusje, jakie toczyły się na sesjach – mówi i podkreśla duży wkład przewodniczącego Janusza Płanety na prywatyzację usług i handlu. – Niebagatelny wkład w rozwój szkolnictwa miał prof. Władysław Dynak dodaje. – Dbałość o estetykę miasta wykazywał Grzegorz Świtoń. W realizacji tych zadań wkład wnieśli radni i członkowie zarządu:Tadeusz Salik, Bogdan Drogi, Marian Prus-Niewiadomski, Jan Leszek Rybiałek, Irena Wodzisławska, Andrzej Gac. Wkład w realizację programu inwestycyjnego wniósł Jan Bronś, mój zastępca w pierwszej kadencji – mówi Zelinka.
Nie ma on wątpliwości, że to co wydarzyło się w 1990 roku miało wielki wpływ i na niego, i na jego rodzinę. – Dało satysfakcję, że byłem cząstką tych twórczych procesów, ale także zadumy czy wszystko zrealizowano w sposób doskonały – mówi. – Czy można było zrobić coś lepiej? Myślę, że sami mieszkańcy mogą ocenić to z perspektywy lat. Jedno wiem: włożyłem dużo staranności i wysiłku.