REKLAMA

Szczyt sezonu na truskawki. Plantatorzy z Jenkowic zachęcają: kupujmy owoce u lokalnych producentów

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
Szczyt sezonu na truskawki. Plantatorzy z Jenkowic zachęcają: kupujmy owoce u lokalnych producentów
REKLAMA

Trwa sezon truskawkowy, a plantatorzy nie narzekają ani na brak pracy, ani na zainteresowanie swoim produktem. W tym roku truskawki obrodziły i jest szansa, że będziemy jeść pyszne polskie owoce jeszcze przez kilka tygodni.

– Kiedy mamy luz? W listopadzie, grudniu i styczniu, ale tylko pod warunkiem, że nie pada śnieg, bo wtedy musimy zgarniać go z tuneli – uśmiecha się Karol Maciejczyk, który wraz z siostrą Weroniką i rodzicami prowadzi plantację Truskawki od Karola. – Luty to miesiąc, gdy wchodzimy z pracami sanitarnymi do tuneli. Oczyszczamy sadzonki ze starych liści, wycinamy, wynosimy je. Takie prace trwają często kilka tygodni – mówi Weronika Maciejczyk.

Maciejczykowie mają cztery tunele z truskawkami. W każdym, na 10 arach rosną owoce. Razem 18 tysięcy sztuk. Wszystkie sadzone ręcznie. – Te, z których owoce zbieramy dzisiaj były posadzone w lipcu tamtego roku. Niedługo będziemy je wykopywać – mówi plantator. – Te sadzonki w kolejnych sezonach też dawałyby owoce, ale nam zależy nam tym, by w jak największym stopniu ograniczyć wszelkiego rodzaju choroby.

– Mamy spokojniejszą głowę, gdy z rok na rok mamy nowe nasadzenia i dobrze przygotowaną glebę, która przed kolejnymi nasadzeniami będzie odpoczywać przez co najmniej miesiąc – mówi pani Weronika.

Sezon na truskawki z tuneli już się skończył, ale Maciejczykowie nie narzekają na brak pracy. Owoce rosną także na polu, a dokładnie na 6 hektarach. Tutaj sadzonki są wymieniane co 2-3 lata. – To jest inna specyfika uprawy – wyjaśnia Karol Maciejczyk. – Tam nie ma takiego mikroklimatu, jaki panuje pod tunelami.

Codziennie z plantacji do klientów wyjeżdża ponad 4 tony owoców. Zbiera je 21 osób. Członkowie całej rodziny zaangażowani są w transport zbiorów do punktów, koordynację zamówień, sprzedaż. – Śpimy po 4 godziny – śmieją się Maciejczykowie. – Zdarza się, że klienci pytają, czy nie potrzebujemy filiżanki kawy.

Truskawka deserowa przede wszystkim

– Nastawiliśmy się na produkcję truskawki deserowej i tego się trzymamy. Nie zależy nam na przetwórstwie, czyli owocach o niższej wartości – mówi Karol Maciejczyk. – Naszym celem jest owoc codziennie zrywany i codziennie sprzedawany. Owoc świeży, pachnący, o zachowanym smaku.

Maciejczykowie mocno angażują się w promocję polskich produktów. – Mamy kontakt z ludźmi z całego kraju, którzy podobnie jak my uprawiają truskawki, ale też inne owoce i warzywa – mówi pani Weronika. – Wspólnie robimy wszystko, by wyjść do klientów i przekonać ich o wartości lokalnego produktu. Jeśli nie będziemy mówić głośno o tym, co warto jeść, jakie produkty wybierać wiele osób nieświadomie sięgnie po inne produkty. Nie te, które ma niemal na wyciągnięcie ręki.

Jak długo potrwa tegoroczny sezon na truskawki? Weronika Maciejczyk zakłada, że nawet do drugiej połowy lipca. – Długo, bo my bardzo skrupulatnie planujemy i rozkładamy naszą pracę – mówi, podkreślając, że w licznych działaniach promocyjnych starają się przekonać klientów, że praca na plantacji wymaga licznych zabiegów i pracy. – I to nie jest praca tylko w czerwcu – uśmiecha się nasza rozmówczyni.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA