W ciągu siedmiu lat aż dwa tysiące zwierząt, które trafiły do Przytul Pyska, znalazło nowy dom. Azyl dla psów i kotów w Boguszycach to miejsce prowadzone z miłości do braci mniejszych.
– W 2016 roku, kiedy znalazłam to miejsce, tutaj były tylko krzaki – uśmiecha się Agnieszka Szachidewicz, założycielka i szefowa Przytul Pyska. Dzisiaj azyl to bezpieczna przystań dla zwierząt bezdomnych lub porzuconych. Skąd wziął się na niego pomysł?
– Z mojego marzenia i wielkiej miłości do zwierząt – mówi pani Agnieszka, która wspomina swoją pierwszą suczkę Kaję. – Byłam w szóstej, może siódmej klasie szkoły podstawowej, kiedy mama dała się uprosić i zgodziła się na psa w domu – uśmiecha się. – Zawsze bardzo chciałam prowadzić takie miejsce i jak widać moje marzenie się spełniło. Do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje, bo chcę utworzyć duży szpital, izolatkę i miejsce dla seniorów, ale duża część planu już jest zrealizowana.
Ile teraz zwierząt ma w swoim domu właścicielka Przytul Pyska? – Sześć psów, 11 kotów i dwie kozy – śmieje się.
Każdego roku z Przytul Pyska do adopcji trafia od 300 do 400 zwierząt. – Przed pandemią były tygodnie, gdy psy wyjeżdżały od nas dzień po dniu. Teraz bywają tygodnie, że żaden nie znajduje nowego domu – mówi. – W przytulisku mamy też kilka psów tzw. nieadopcyjnych. Niektóre nie mogą znaleźć domu ze względu na swój wiek, inne na choroby. Bywają też kłopoty ze szczeniakami, bo oczekiwania ludzi co do nich bywają zadziwiające. Najlepiej, gdyby szczeniak umiał już chodzić na smyczy, był zaczipowany, nie niszczył w domu, nie szczekał, kiedy nikogo nie będzie i załatwiał się tylko na podwórku – wylicza szefowa Przytul Pyska, podkreślając, że zawsze cieszą ją telefony z deklaracją przyjęcia psa czy kota.
– Ale zwierzę to nie przedmiot – mówi stanowczo. – Zazwyczaj już po pierwszej rozmowie udaje mi się stwierdzić, czy osoby deklarujące adopcję będą w stanie zaopiekować się psem lub kotem. Bywa, że potrzebne są dwa, trzy spacery lub wizyty u nas. Ja nie oceniam ludzi po tym, czy ktoś jest bardziej, czy mniej zamożny. Jeśli widzę serce do zwierząt, a to się da wyczuć, nie mam wątpliwości. Ale gdy widzę, że ktoś potrzebuje psa, żeby był ozdobą posesji, ale taką w kojcu, to odmawiam.
Zdarza się, że adoptowane zwierzęta wracają do azylu. – Okazuje się, że szczeniak gryzie kapcie i jest tragedia – mówi z przekąsem nasza rozmówczyni. – Adopcja psa to duża odpowiedzialność. Każdy, kto się na nią decyduje powinien o tym pamiętać.
Każdy pies, który trafia do Przytul Pyska to osobna historia. Zazwyczaj smutna i chwytająca za serce. Lisek to piesek z wypadku, Chmurka mieszkała w lesie, Chinka została odebrana z łańcucha, Bubuś został znaleziony przy drodze.
W Przytul Pyska mieszka także Lolek, pies, który dotkliwie pogryzł dziewczynkę w Twardogórze. – Polskie prawo jest zaskakujące – mówi Agnieszka Szachidewicz. – Sąd zdecydował przepadek Lolka na rzecz Przytul Pyska, co oznacza ni mniej, ni więcej, że zostaje on z nami na zawsze, a nikt nie dokłada do jego utrzymania. Wiadomo też, że pies z taką historią nigdy nie będzie skierowany do adopcji. Zastanawiam się, co będzie, gdy takich wyroków będzie więcej. Czy wszystkie te psy trafią do nas? A co, jeśli nie będziemy mieć środków na utrzymanie?
Rok temu do Przytul Pyska trafił także amstaf, którego właściciel handlował narkotykami. – On sam był stróżem na jego posesji – opowiada historię psa szefowa Przytul Pyska. – Po dwunastu miesiącach wiem, że to pies, który docelowo trafi do adopcji. Oczywiście, nie do pierwszej lepszej osoby, ale do odpowiedzialnego właściciela.
Praca w przytulisku to zaangażowanie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Wszystkie miejsca, w których mieszkają zwierzaki w Przytul Pyska, trzeba posprzątać dwa razy dziennie. Także rano i po południu każdy pies wychodzi na spacer.
– Mamy osoby, które od lat przyjeżdżają do nas, by wyjść na spacer z naszymi podopiecznymi, ale przyznam, że i w tej kwestii zawsze jesteśmy chętni na nowe twarze – uśmiecha się Agnieszka Szachidewicz, mając nadzieję, że z czasem każdy zwierzak znajdzie swój nowy dom. – Bo każdy na niego bez dwóch zdań zasługuje- podkreśla.