Prokuratura w Oleśnicy wszczęła śledztwo w sprawie aborcji dziecka w 37 tygodniu ciąży

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Karolina Stocka-Mycek potwierdziła w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”, że w Prokuraturze Rejonowej w Oleśnicy toczy się śledztwo w sprawie przerwania ciąży za zgodą kobiety, z naruszeniem przepisów ustawy – gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety. – To czyn z art. 152§3 kk w zw. Z art. 152 §1 kk. Zaznaczyła, że nie zostało złożone powiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a prokuratura sama podjęła sprawę po doniesieniach medialnych – informuje.
Historię Felka (takie imię nadali chłopcu dziennikarze) opisała „Gazeta Wyborcza”. Później temat kontynuowały inne media w kraju. Dziecko pani Anity miało wrodzoną łamliwość kości. Pani Anita (imię pochodzi z artykułu w GW) przebywała wówczas w Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Rodzice podjęli decyzję o dokonaniu aborcji, powołując się na zagrożenie zdrowia fizycznego i psychicznego matki. Według „Gazety Wyborczej”, w efekcie tego pani Anita została umieszczona w izolatce oddziału psychiatrycznego ze względu na zagrożenie wystąpienia próby samobójczej.
Rodzice zgłosili się do szpitala w Oleśnicy, gdzie ostatecznie dokonano aborcji. Kobieta była wtedy w 37 tygodniu ciąży. Sprawę nagłośniła Fundacja Pro – Prawo do Życia.
– W 37-tygodniu ciąży (9 miesiąc) gotowemu już do porodu Felkowi, u którego podejrzewano łamliwość kości, wbito w serce igłę i zabito go zastrzykiem z chlorku potasu. Wedle relacji „Gazety Wyborczej”, dokonała tego osobiście wicedyrektor szpitala w Oleśnicy Gizela Jagielska, która w przeszłości publicznie chwaliła się robieniem takich śmiertelnych zastrzyków w serca dzieci – pisali działacze fundacji Pro Prawo do życia. – W tym przypadku należało zakończyć ciążę poprzez cesarskie cięcie, aby Felek mógł bezpiecznie urodzić się żywy i aby następnie mógł zostać objęty specjalistyczną pomocą lekarską. To wszystko proponowano mamie Felka w szpitalu w Łodzi, jednak kobieta za namową aktywistów aborcyjnych pojechała do Oleśnicy, gdzie, zdaniem Fundacji Pro-Prawo do Życia, nie dokonano „zakończenia ciąży”, tylko intencjonalnego, świadomego i celowego zabójstwa 9-miesięcznego Felka.
Oleśnicki szpital uważa, że postąpiono zgodnie z prawem. Wicedyrektor Gizela Jagielska w oświadczeniu napisała, że pacjentki, które spotyka w takiej właśnie sytuacji, to najczęściej kobiety, które tej ciąży bardzo chciały. – Nie każdy z nas ma w sobie tyle siły, zasobów zarówno finansowych jak i emocjonalnych, żeby świadomie podjąć decyzję o wychowaniu takiego dziecka – powiedziała. Nie każda z tych kobiet chce widzieć okołoporodową śmierć noworodka.