Alicja Najmrodzka kocha Grecję i tą miłością zaraża swoich bliskich i przyjaciół. - Kiedy jestem w Polsce tęsknię za Grecją, a w Grecji tęsknię za Polską - uśmiecha się oleśniczanka, która opowiada nam niezwykłą historię swoich polsko-greckich korzeni.
– Dlaczego właśnie Grecja? – to pytanie w rozmowie z panią Alicją nasuwa się na początku. – To nie przypadek – uśmiecha się oleśniczanka, która od lat podróżuje i zwiedza Grecję. – Mój tata był Grekiem, który przyjechał do Oleśnicy w latach pięćdziesiątych podczas Czarnej Hunty. Tata był komunistą i partyzantem. Trafił do Oleśnicy razem z trzema innymi rodzinami, ale dwie z nich wyjechały na zachód, a on i pani Dzikas związali się z naszym miastem.
Mamę pani Alicji jej tata Grek poznał w spółdzielni winiarskiej Fructowin, gdzie oboje pracowali. Alicja (z domu Patsioras), a dla wielu Krysia, jest jedynym dzieckiem polsko-greckiego małżeństwa. – Z moim imieniem wiąże się zabawna historia – śmieje się oleśniczanka. – Tata, który niezbyt dobrze posługiwał się językiem polskim mówił do mnie zawsze złoto, a złoto to po grecku chriso, od którego do Krysi już bardzo blisko. Dlatego Krysia tak do mnie przylgnęła, a wiele osób do dziś mnie pyta, jak w zasadzie mam na imię – opowiada.
Kiedy po raz pierwszy wyjechała do Grecji? – To było jeszcze, gdy byłam dziewczynką, z tatą – mówi. – Później pojawiły się kolejne okazje. Najpierw odwiedzaliśmy swoją grecką rodzinę, później zwiedzałam kraj mojego taty już na własną rękę, zawsze wracając do niego z wielkim sentymentem i tęskniąc za Grecją jak za moją drugą ojczyzną.
Języka greckiego Alicja Najmrodzka nauczyła się dzięki swojemu przyrodniemu bratu. – Gdy spotykaliśmy się u niego w Belgii zawsze powtarzał, że jeśli chcę z nimi rozmawiać muszę uczyć się greckiego – uśmiecha się. – Teraz, gdy jadę do Grecji nie myślę po polsku, myślę po grecku. Tam jestem szczęśliwa. Uwielbiam ten klimat, ludzi, czy muzykę, do której kocham tańczyć. Zresztą Grecy robią to wszędzie. W domu, na ulicy, w kawiarni.
Pani Alicja walczy też ze stereotypami w postrzeganiu Greków. – Gdy słyszę, że Grek to leń bardzo się oburzam – mówi. – Nie rozumiem tych uogólnień. Grecy, których znam byli bardzo pracowitymi ludźmi, a że temperatury nie pozwalają im na pracę np. w południe to już inna sprawa. Zresztą i Polacy mogą się teraz o tym przekonać, gdy i u nas lato jest bardzo upalne.
Oleśniczanka broni pracowitości Greków, ale przyznaje, że Greka za męża mieć by nie chciała. – No cóż, ich wierność pozostawia wiele do życzenia – uśmiecha się. – Zresztą greckie kobiety też miewają kochanków. Nie jest to może niemal tak oficjalne jak w przypadku panów, ale zdarza się bardzo często.
Jakie przysmaki greckiej kuchni Alicja Najmrodzka przeniosła do swojej, polskiej? – Na pewno sałatkę grecką, ale taką jak jem w Grecji, a nie z kapustą pekińską, którą można spotkać w wielu polskich restauracjach – śmieje się. Pani Alicja codziennie pije grecką kawą Papagalos, lubi uzo z lodem, czy Retsino, czyli greckie wino.
W swoim domu pani Alicja ma też kącik z polską i grecką flagą. Dzisiaj kolejny raz wyjeżdża do kraju swojego taty. Tym razem na Kretę. – I jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa – mówi.