Radny Paweł Bielański odniósł się do skargi Służb Ratowniczych, która trafiła do komisji skarg wniosków i petycji. Chodzi o wizytę w miejskiej ogrzewalni. Wraz Pawłem Bielańskim brała w niej udział radna Beata Krzesińska.
– Informacje zawarte w skardze o rzekomym podawaniu się przez nas za urzędników są nieprawdziwe – pisze w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji Paweł Bielański. – Nasza interwencja nie była kontrolą. W dniu 03.11.2020 r. wraz z radną Beatą Krzesińską odbyliśmy wizytę w miejskiej ogrzewalni i łaźni. Przypomnę, że w myśl ustawy o pomocy społecznej jednym z zadań własnych gminy o charakterze obowiązkowym. Za wypełnienie ustawowych obowiązków z zakresu zadań własnych gminy w całości odpowiada burmistrz poprzez podległe mu jednostki organizacyjne (tu: MOPS, który zlecił usługę prywatnemu podmiotowi) – pisze radny. – Przed wejściem oświadczyliśmy, że jesteśmy miejskimi radnymi i chcieliśmy zobaczyć jak wygląda miejska ogrzewalnia i łaźnia. Pan opiekun chętnie nas wpuścił. W to co zobaczyliśmy naprawdę nie mogliśmy uwierzyć. Węzeł sanitarny to istny koszmar, nie spełniający żadnych standardów.
– Podejmując interwencje w tej sprawie razem z radną Beata Krzesińską, stanęliśmy w obronie godności ludzi i ich prawa do godnych warunków przeżycia trudnego okresu – podkreśla Paweł Bielański. – To był i jest nasz obowiązek. W sprawie organizacji ogrzewalni i pomocy społecznej złożyłem do burmistrza 6 listopada 10 pytań. Oczekuję wyczerpujących odpowiedzi i wyjaśnienia braku nadzoru nad organizacją miejskiej ogrzewalni i pomocy bezdomnym. Funkcjonowanie ogrzewalni i łaźni opłacane jest z publicznych pieniędzy. Ewidentnie zabrakło nadzoru nad zleconą usługa. Będziemy dążyli to wyjaśnienia tej bulwersującej sprawy – pisze w swoim oświadczeniu.