Paweł Bielański i Damian Siedlecki, jeszcze przed dzisiejszą sesją Rady Miasta Oleśnicy, zorganizowali krótką konferencję prasową przed oleśnickim ratuszem. Odnieśli się na niej do ostatnich konkursów organizowanych przez ratusz oraz zatrudnienia radnego ORS w Oleśnickiej Bibliotece Publicznej.
– Kontynuujemy temat, który podejmowaliśmy jeszcze w styczniu, ponieważ na ostatniej sesji złożyliśmy zapytania w sprawie kandydatów, którzy startowali w konkursach ogłoszonych przez Urząd Miasta Oleśnicy (chodzi o konkursy w Sekcji Komunikacji Społecznej oraz wydziale organizacyjnym, red.) – mówił Siedlecki. – Odpowiedzi uzyskałem po trzech tygodniach od zadania pytań, dopiero 20 lutego.
Radny tłumaczy, dlaczego oburzyła go opieszałość ratusza. – Bo jednym z naszych postulatów był bierny udział w posiedzeniach komisji konkursowej, do czego, jako radni, mamy prawo – mówił. – Tymczasem odpowiedź dotarła do nas już po fakcie, czyli po rozstrzygniętych konkursach.
– Jeśli wszystko byłoby transparentne w tym naborze to, co stało na przeszkodzie, żebyśmy brali udział w posiedzeniach komisji konkursowej – pytał Paweł Bielański. – Nie wyobrażam sobie, żeby w kolejnej kadencji prawa radnych też były tak łamane, bo to nikomu nie służy.
Radni krytykowali też sekretarza miasta Michała Pawlaczyka. – Odpowiedzi przygotowane dla nas przez pana Pawlaczyka oceniamy, jako lekceważące i przygotowane naprędce – mówili. – O dziwo, pan sekretarz miał czas na to, by wziąć udział w konwencji kandydata na burmistrza Adama Horbacza, a nie ma czasu, by rzetelnie odpowiedzieć nam na pytania.
Paweł Bielański odniósł się także do kwestii zatrudnienia radnego Michała Kasprzyszaka w Oleśnickiej Bibliotece Publicznej. – Nabór nie był jawny, pan Kasprzyszak był jedyną osobą, która o nim wiedziała – krytykował Bielański. – Radny ORS został zatrudniony na stanowisku specjalisty ds. pozyskiwania funduszy. Takiego stanowiska wcześniej nie było, więc struktura organizacyjna biblioteki została zmieniona. Wcześniej część tych obowiązków, jak tłumaczyła nam pani dyrektor biblioteki, wykonywał pracownik na stanowisku specjalisty ds. promocji, który nie pracuje w bibliotece od października. Promocję miała przejąć jedna z bibliotekarek. Natomiast nie było wśród pracowników nikogo, kto mógłby zająć się poszukaniem środków zewnętrznych. Takim specjalistą został więc pan Kasprzyszak.