O tym, jak kowal Jan został kowalem swojego losu i rezyduje na Zamku w Oleśnicy
– Każdy może zostać kowalem, a nie każdy odnajdzie się w dzisiejszym świecie i będzie w stanie uczynić z tego zawodu swój sposób na życia – mówi Jan Golinowski. Przeczytajcie historię kowala-artysty, który rezyduje m.in. na Zamku Książąt Oleśnickich.
– W mojej rodzinie nigdy było kowala, ale za to moją pasją za młodu było łucznictwo tradycyjne – tak rozpoczyna swoją opowieść Jan Golinowski. – Żeby brać udział w zawodach łuk musiał być z naturalnych materiałów, a strzała zakończona grotem. No a że mój tata prowadził gospodarstwo rolne była w nim polowa kuźnia – kontynuuje instruktor kowalstwa w CKIW OHP w Oleśnicy. – Postanowiłem więc samemu wykuwać groty. Gdy znajomi dowiedzieli się, co potrafię w kuźni zrobić, poszerzyłem swoją działalność o inne akcesoria. I tak to się zaczęło.

Wśród pierwszych wykutych przez pana Jana przedmiotów były noże, toporki, siekiery i miecze, czyli wszystko to, co związane było z bractwem rycerskim. Potem przyszedł czas na zajęcia z kowalstwa i łucznictwa, które odbywały się w gospodarstwie młodego kowala. – Zainteresowanie było bardzo duże i wtedy też po raz pierwszy dostałem pytanie z oleśnickiego zamku o to, czy przyjmę na zajęcia młodzież z Oleśnicy – opowiada. – Pamiętam, że te zajęcia trwały trzy dni i wszystkim bardzo się podobały, ale ostatecznie wtedy, na jakiś czas, odłożyłem kowalstwo na półkę. To był czas studiów, podczas których sam szukałem swojego miejsca w życiu.
Kilka lat później telefon z CKiW OHP zadzwonił do pana Jana ponownie. – Dostałem propozycję pracy, jako instruktor kowalstwa – wspomina. – Wcześniej ukończyłem kurs dający mi tytuł instruktora kowalstwa, potem także mistrza w tym zawodzie. Tamta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę.

W swojej codziennej pracy pan Jan łączy kowalstwo ze stolarstwem i kamieniarstwem. – Z uczniami w naszej zamkowej kuźni pracuję dwa razy w tygodniu, pozostałe dni to działania w moim prywatnym warsztacie – uśmiecha się nasz rozmówca.
Jak uczniowie przyjmują propozycję pracy w kuźni? – Na pewno ze zdziwieniem, jak ona wygląda – mówi pan Jan. – Po miesiącu przychodzi refleksja, że to, nad czym oni pracują wiele godzin mi przychodzi dużo szybciej i że fajnie byłoby też pracować tak sprawnie.
Co powstaje na zajęciach? – Wszystko, co jest potrzebne w zamku – mówi nasz rozmówca i wylicza kraty, drogowskazy, donice, a także upominki, które można kupić w zamkowej kawiarence (podkowy, kołatki do drzwi, róże). Młodzi kowale wyposażyli też zamkową katownię.
Pan Jan przyznaje, że wprawdzie żaden z jego wychowanków kowalem nie został, ale praca w kuźni dała im podstawy do pracy w zawodzie np. ślusarza, mechanika czy spawacza. – Uczy precyzji i bezpiecznego obchodzenia się z materiałem – mówi.
Młodzi podopieczni pana Jana dodają, że pracę w kuźni uznają za bardzo pożyteczną. – No bo co oni, by bez nas na zamku zrobili? – żartują i dodają, że spod ich rąk wychodzą przedmioty, które na lata pozostają w obiekcie. – Każdego roku w zamku powstaje historia umiejętności i pracy tej młodzieży – dodaje ich nauczyciel.
Zlecenia nietypowe, niepowtarzalne
W swojej przydomowej kuźni pan Jan zrealizował wiele zleceń. – Najbardziej nietypowe i przyznam, że jedno z najtrudniejszych to schody w kształcenie drzewa – mówi, przyznając, że stara się nie ograniczać. – Lubię robić rzeczy nietypowe i niepowtarzalne, spełniając przy tym pomysły klientów – dodaje. – A łącząc kowalstwo ze stolarstwem i kamieniem trzy lata temu wybudowałem swój dom. Każdy jego element jest przemyślany i zrobiony przeze mnie własnoręcznie. Żyrandole, uchwyty do drzwi, okiennice – wszystko to mój pomysł i realizacja.
Wciąż do kuźni pana Jana pukają rycerze z zaprzyjaźnionych bractw, dla których wykuwa miecze, klamry, okucia. Ale to dodatkowe zlecenia, bo pracy ma tak dużo, że nie szuka nowych, nie reklamuje się. – Ja nie mam nawet telefonu, a Facebooku nie wspominając – śmieje się.
Czy kowal Jan podkuwa także konie? – Robiłem to kilka razy, ale to zupełnie inna bajka – wyjaśnia. – Trzeba znać się na chodzie konia, wiedzieć, jak wyczyścić kopyto. Dziś kowale podkuwacze koni zajmują się tylko tym. Ja postawiłem na kowalstwo artystycznie i w tym czuję się najlepiej.






