Na koncie Frania Marcinkowskiego jest już prawie 7,5 milionów złotych. Chłopiec na leczenie w USA potrzebuje jednak blisko 10 milionów złotych. W związku z koronawirusem wiele imprez, które miały być organizowane dla małego mieszkańca Namysłowa zostało odwołanych. A to komplikuje sytuację.
Do szczęścia brakuje jeszcze 2,5 miliona złotych. Rodzice chłopca są zmartwieni, bo wiele imprez, które miały się odbyć w najbliższym czasie zostało odwołanych ze względu na sytuację z koronawirusem.
– Bardzo chcieliśmy zakończyć zbiórkę do końca marca. Był to bardzo realny plan, niestety jak już nieraz się przekonaliśmy, życie pisze rożne scenariusze – takiego nie przewidzieliśmy – piszą rodzice chłopca.
Pomimo wszystkich przeciwności, nie poddajemy się. Mamy dla kogo walczyć. Otaczają nas naprawdę wspaniali ludzie, którzy robią wszystko, aby doprowadzić zbiórkę do końca. Może dłużej to wszystko potrwa, ale wierzymy, że limit pecha wyczerpie się, a życie napisze piękne zakończenie naszej historii
Rodzice Frania apelują by nie rezygnować ze zbiórek i licytować na aukcjach internetowych. – Innej możliwości na razie nie ma – mówią.
Chłopiec dostał właśnie kolejną dawkę spinrazy, leku który spowalnia chorobę. Na szczęście tym razem podanie leku przebiegło zgodnie z planem i rodzice wraz z synkiem są już w domu.
Teraz bardzo musimy uważać, aby synek nie załapał żadnego wirusa , ponieważ musimy go zaszczepić kolejną dawką RSV. Jest to konieczność i wymóg szpitala w USA – mówią Magda i Kuba, rodzice chłopca.