O nowej roli w samorządzie, powyborczej układance w radzie powiatu i o celach, jakie sobie stawia rozmawiamy z radnym powiatowym Trzeciej Drogi Krzysztofem Skórzewskim.
Czuję odpowiedzialność za decyzje, jakie zapadają na tej sali obrad.
W kampanii wyborczej, jako Komitet Wyborczy Trzecia Droga, daliśmy mieszkańcom alternatywę wyboru naszego programu, ale też na swoich listach mieliśmy godnych zaufania kandydatów. Podczas głosowania wyborcy mandatami obdzielili w większości kandydatów duopolu (PO i PiS) oraz komitetu, którego liderem jest Jan Bronś (RS). Z pokorą i akceptacją podchodzę do tego rozstrzygnięcia jakie zapadło 8 kwietnia przy urnie wyborczej.
Dzisiaj, w roli radnego powiatowego, mam służyć mieszkańcom i na tym będę się koncentrował. Co nie znaczy, że rezygnuję z możliwości realizacji naszego programu wyborczego. Z doświadczenia wiem, że radny będący w opozycji często może więcej niż radny koalicyjny. Jak dotychczas, po trzech sesjach „ubezwłasnowolnieni” umową koalicyjną radni RS i PO nie mieli nic do powiedzenia. Nad radnymi PO stoi „komisarz” od Michała Jarosa, żeby wszystko dopilnować, zgodnie z decyzjami, które zapadają poza Oleśnicą. Czy to jest dobre dla naszego powiatu w powyborczej rzeczywistości, w której Jaros nie został marszałkiem województwa dolnośląskiego, a jest nim Paweł Gancarz z Trzeciej Drogi – pozostawiam ocenie wyborców.
Tak, ale w praktyce tego wyboru, w pośredni sposób, dokonali wyborcy i należy go szanować i akceptować. Wyborcy w większości nie interesują się lokalną sceną polityczną, kojarzą natomiast PO i PiS i na te partie chętnie głosują, również w wyborach samorządowych. A to, że w szeregach PO nie ma osoby z doświadczeniem i kompetencjami Jana Bronsia, to już problem lokalnej PO. Podczas wyboru Wioletty Efinowicz na starostę nie został zgłoszony żaden kontrkandydat, a ona sama w głosowaniu uzyskała niemal stuprocentowe poparcie rady. Co daje jej duży mandat zaufania i póki co jest dobrym prognostykiem na przyszłość.
Wybory to dopiero początek naszych starań o niezbędne zmiany, jakich potrzebuje powiat i Oleśnica. Pisząc naszych mam na myśli nie tylko Bartłomieja Susidko, ale również wszystkich, którzy od pięciu lat tworzą lokalny ruch skupiony wokół Polski 2050 i Oleśnica dla Was.
Koalicja rządząca nie potrzebuje naszych głosów do skutecznego sprawowania władzy, tak jak pisałem wcześniej nie mamy związanych rąk żadnym układem, więc możemy mówić to co myślimy.
Odpowiadając tyko za siebie: wolę być radnym niezależnym i wyrażać swoje zdanie, na które mam „pełnomocnictwo” od osób, które na mnie głosowały, niż być „ubezwłasnowolniony” układem koalicyjnym.
Wszystkie cele będą zależały od możliwościami budżetu, a ten, jak w przypadku każdego samorządu, ma swoje ograniczenia. W naszej rzeczywistości nowe inwestycje nie będą mogły być realizowane bez środków zewnętrznych. Czy te będą płynęły do powiatu szerokim strumieniem, mam poważne obawy. Niestety Powiat powinien wolne środki zaangażować w bieżące utrzymanie swoich jednostek i mienia, w tym dróg, ścieżek rowerowych i chodników na odpowiednim, oczekiwanym przez wszystkich poziomie. Na duże inwestycje będzie brakowało, a wszyscy chcemy rozbudowy szpitala i poszerzenia oferty dla pacjentów. A jak usłyszałem ostatnio, od Agnieszki Cholewińskiej dyrektor PZS w Oleśnicy, nawet likwidacja kolejki oczkujących podczas tzw. nocnej lub świątecznej pomocy medycznej wymagałaby kolejnego etatu, a ten kosztuje…
Na pewno będę zabiegał, aby z czasem poszerzyć ofertę powiatowej komunikacji autobusowej do i między miastami i największymi zakładami pracy w powiecie. Oczywiście powiat powinien budować ścieżki rowerowe, nie tylko te rekreacyjne, ale zwłaszcza takie, które poprawią bezpieczeństwo rowerzystów na drogach powiatowych.
Nie można zaniedbać planowania przestrzennego. Mam tu na myśli konieczność przedłużenia wschodniej obwodnicy Oleśnicy o południowy jej fragment i połączenie jej z drogą powiatową Oleśnica – Jelcz-Laskowice. To pomogłoby wyprowadzić ruch tranzytowy z miasta (udrożni zakorkowane w godzinach szczytu ulice Ludwikowską i Południową).