Młynarz z krwi i kości przejął młyn w Dobrej. Odkrywamy dla Was to niezwykłe miejsce [ZDJĘCIA]
– Ten młyn kiedyś uratował mi życie, teraz ja ratuję go od zapomnienia – uśmiecha się Ireneusz Grela, mieszkaniec Oleśnicy, zawodowy młynarz, a od kilku miesięcy właściciel młyna w Dobrej.
Z zewnątrz budynek młyna uznawanego za jeden z najstarszych w Polsce, nie robi wrażenia. Stary, wysoki budynek wydaje się miejscem, w którym od lat nie tętni życie. Ale kiedy wchodzimy do środka, poznajemy jego historię i oglądamy piękne, stare urządzenia do mielenia zboża, nie mamy wątpliwości, że trafiliśmy do wyjątkowego miejsca.
Właścicielem średniowiecznego młyna jest od listopada Ireneusz Grela, młynarz, który w swojej zawodowej karierze kierował największymi i najbardziej nowoczesnymi młynami w kraju.
– Kiedyś ten młyn uratował mi życie – mówi, wspominając swoje dzieciństwo. Pan Ireneusz pochodzi z Dobrzenia. – Jako 12- czy 13-latek przyszedłem do młyna prosić o pracę -opowiada. – Młynarz nie bardzo chyba wierzył w moje umiejętności, ale dał mi miotłę i kazał sprzątać – uśmiecha się. – Kiedy po pierwszym dniu pracy kazał mi przyjść też następnego dnia wiedziałem, że dobrze się sprawiłem. Byłem synem alkoholika, ta praca, ten młyn uratowały mi wtedy życie. Teraz ja ratuję go od zapomnienia.
Pan Ireneusz jest z zawodu młynarzem. Pracował w młynie w Oleśnicy, potem w kolejnych, nowoczesnych obiektach przemysłowych w regionie i kraju. Swoją wiedzą dzieli się też ze studentami, prowadzi warsztaty i jest wielkim pasjonatem młynarstwa.
– To, że zostałem młynarzem to przypadek – mówi. – Moim marzeniem było zostać kucharzem, ale nie było w tym czasie odpowiedniej szkoły, więc trafiłem do szkoły spożywczej we Wrocławiu, a tam na kierunek przetwórstwo zbożowe. Nie bardzo wiedziałem wtedy, co to jest – uśmiecha się. Po technikum trafił do młyna w Oleśnicy, gdzie pracował blisko 20 lat. Obecnie jest kierownikiem młyna w Ujeździe Górnym. – Pracuję w młynie i mam swój młyn – śmieje się Ireneusz Grela. – Kiedy w ubiegłym roku nadarzyła się okazja, by go kupić, wiedziałem, że to jest ten moment.
Gospodarskim okiem
Młyn w Dobrej zyskał bardzo dobrego gospodarza, co widać po panujących tam porządkach, odrestaurowanych maszynach, ale też planach, jakie ma nowy właściciel.
– Mielimy mąkę i sprzedajemy ją, choć oczywiście nie w ilościach hurtowych, bo to nie jest naszym celem. Mielimy orkisz, pszenicę, proso. Mnóstwo piekarzy poszukuje dobrego towaru, nie chcą kupować z molochów – mówi, podkreślając, że w pracę w młynie angażuje się także jego żona i synowie. – W planach mamy też stworzenie swego rodzaju muzeum młynarstwa. Już udało nam się zgromadzić wiele cennych i bardzo starych maszyn i pamiątek, wśród nich m.in. żarno do mielenia zboża z tysiącletnią historią. Są maszyny produkowane jeszcze w niemieckim Wrocławiu, te z czasów PRL. Jest też pomieszczenie nawiązujące do lat komuny z pamiątkami z tamtych lat. Mam nadzieję, że młyn w Dobrej będzie miejscem chętnie odwiedzanym m.in. przez uczniów.
Pan Ireneusz przyznaje, że własny młyn to spełnienie jego marzeń. – Mam mnóstwo specjalistycznej, fachowej wiedzy. Martwiłem się, że nie będę miał komu jej przekazać – mówi nasz rozmówca.
Młynarz będzie realizował nowy projekt finansowany przez Instytut Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Uczeń i mistrz” i wychowa zawodowca – młodego młynarza.


































