Mateusz, wróć do nas! Rodzina strażaka każdego dnia walczy o jego życie
Mateusz Kołomański trafił kilka miesięcy temu do specjalistycznego ośrodka w Rzeszowie. Jest duża szansa, że dzięki intensywnej rehabilitacji wróci do sprawności. Każdy dzień to walka rodziny Mateusza o pieniądze na jego dalszy pobyt w tym miejscu.
Wesoły, bardzo pomocy, uzdolniony artystycznie, strażak z krwi i kości.
– Taki właśnie jest mój młodszy brat – mówi ze łzami w oczach Katarzyna Kocjan, która wraz z najbliższymi od wielu miesięcy walczy o jego zdrowie. – Nie spocznę, dopóki Mateusz do nas nie wróci – mówi stanowczo.
Kilka miesięcy temu, po bardzo długim pobycie na oddziale opiekuńczo-leczniczym, dzięki wsparciu setek ludzi dobrej woli Mateusz trafił do ośrodka, który jest dla niego szansą na powrót do zdrowia.
– Już kilka tygodni po tym, jak udało nam się przewieźć Mateusza do Rzeszowa, okazało się, że respirator, do którego był podpięty przez kilkanaście miesięcy, nie jest mu potrzebny – opowiada Katarzyna Kocjan. – Bardzo dobre rezultaty daje też codzienna, wielogodzinna rehabilitacja. Jesteśmy pełni nadziei, ale przyznam też, że rachunki za pobyt w ośrodku są bardzo wysokie. Sami nigdy nie bylibyśmy w stanie im sprostać.

Pierwsza zbiórka dla Mateusza była ogromnym sukcesem. Podczas licznych zbiórek udało się zgromadzić ponad 150 tys. zł. – Akcje, festyny, licytacje. To przyniosło wspaniały rezultat i jeszcze raz wszystkim, którzy nas wsparli, z serca dziękuję – mówi nasza rozmówczyni. – Wiem, że zebrana kwota może się wydawać ogromna, ale tak naprawdę topnieje z dnia na dzień.
O jakich koszach mowa? Miesięczne faktury, które rodzina musi płacić za pobyt Mateusza w ośrodku to kwoty od 20 do 37 tys. zł. – Każda kolejna konsultacja, czy lek powodują, że faktura jest wyższa – wyjaśnia pani Katarzyna. – Teraz naszym celem jest zebranie takich środków, które jak najdłużej zapewnią Mateuszowi pobyt w ośrodku.

On słyszy, czuje, chce wrócić
Choroba pojawiła się w życiu strażaka na początku 2022 roku. Zapalenie płuc okazało się początkiem prawdziwego koszmaru. Aby ratować jego życie, lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Po dwóch tygodniach podjęto próbę wybudzenia, lecz ta zakończyła się niepowodzeniem. Mateusz po raz kolejny zapadł w śpiączkę, tym razem nieokreśloną. Po kilku dniach jego serce przestało bić. – Mateusz do nas wrócił, ale jest w śpiączce – mówi jego siostra. – Rehabilitacja daje efekty, ale Mateusz jest bardzo słaby, co sprawia, że nie ma siły się wybudzić! Przez ostatnie 1,5 roku leżał tylko na łóżku. Niedawno, po kilkunastu miesiącach, możliwe było posadzenie go na wózek i wyjście z nim na spacer! Wielkim wzruszeniem było słowo „mama”, który wypowiedział – mówi przez łzy pani Katarzyna. – My wiemy, że on nas słyszy, że czuje, że chce do nas wrócić.
– Wiem, że osób potrzebujących jest dużo – mówi Katarzyna Kocjan. – I proszę mi wierzyć, że nie jest łatwo prosić o pomoc, ale raz jeszcze zwracamy się do wszystkich, którzy mogą i chcieliby wesprzeć mojego brata. Wesprzyjcie Mateusza! Czy to udziałem w zbiórce, czy przekazaniem usługi lub przedmiotu na licytację, czy też przekazaniem na jego rzecz procenta z podatku.


