Radni kolejni raz dyskutowali o tym, czy radny Marek Kamaszyło straci mandat, czy pozostanie w radzie.
– Finalnie o tym, czy osoba jest winna, czy nie, decyduje nie postępowanie prokuratorskie tylko prawomocny wyrok sądu — przekonywał szef komisji skarg i wniosków Marek Czarnecki, odnosząc się do informacji zawartej we wniosku Damiana Siedleckiego. – A ja przypomnę, że nawet długotrwałe przebywanie poza miejscem zamieszkania nie świadczy o zmianie centrum prowadzenia czynności życiowych.
Radczyni prawna urzędu twierdziła, iż wniosek o wygaszenie mandatu oparto na tym, że prokuratura prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie złożenia nieprawdziwego oświadczenia przez Marka Kamaszyłę. – To zostało powołane przez wnioskodawcę, jako nowe okoliczności – wyjaśniała, podkreślając jednak, że o tym, czy poświadczono nieprawdę decyduje prawomocne orzeczenie sądu. – W świetle przepisów istnieje zasada domniemania niewinności – powiedziała.
Zdaniem Damiana Siedleckiego złożony przez niego wniosek został źle odczytany przez prawniczkę. – Zawiadomienie, złożone przez anonimową osobę, dotyczyło możliwości poświadczenia nieprawdy przez radnego podczas składania wyjaśnień przed komisją skarg, gdy odpowiadał na zarzuty postawione w poprzednim wniosku o wygaszenie mandatu – przypomniał radny.
Michał Kołaciński złożył wniosek o odłożenie głosowania nad wygaszeniem mandatu Kamaszyły do czasu zakończenia postępowania przez Prokuraturę Rejonową w Oleśnicy. Za tym wnioskiem zagłosowało 8 radnych, 12 było przeciw, a sam Kamaszyło nie brał udziału w głosowaniu.
– Kilka miesięcy temu rada wypowiedziała się już w sprawie mandatu Marka Kamaszyły. Dziś kolejny raz mamy zajmować się tą sprawą, a żadne nowe okoliczności się nie pojawiły. Radny nie został skazany prawomocnym wyrokiem – przypomniał radny Michał Kasprzyszak, który złożył wniosek o zakończenie dyskusji.
12 radnych zagłosowało za odrzuceniem uchwały, jeden wstrzymał się od głosu, a 8 nie wzięło udziału w głosowaniu, co oznacza, że Marek Kamaszyło pozostanie oleśnickim radnym.
– Nie braliśmy udziału w głosowaniu, bo byliśmy pozbawieni wiedzy w sprawie stanu faktycznego – powiedział już po głosowaniu Michał Kołaciński.