Gospodarstwo Danuty i Piotra Maciejczyków z Jenkowic rozpoczęło zbiory truskawek. Owoce można już kupić w kilku punktach Oleśnicy, a to dopiero początek sezonu, który w tym roku może potrwać nawet do 20 lipca.
– Pierwszą truskawkę zjedliśmy w tym roku pod koniec kwietnia – mówi Karol Maciejczyk, który prowadzi gospodarstwo wraz z siostrą Weroniką, bratem Igorem oraz rodzicami Danutą i Piotrem. To właśnie oni wiele lat temu postawili na truskawki. – Można powiedzieć, że zjedliśmy zęby na truskawkach – mówi pan Karol. – Dzisiaj pracujemy razem, choć każde z rodzeństwa ma jeszcze swoje drugie zajęcie, a rodzice nadal mają w kwestii truskawek najwięcej do powiedzenia.
– Wraz z rozwojem, z biegiem lat i zapotrzebowania klientów sięgnęliśmy po coraz nowsze odmiany – mówi Karol Maciejczyk. – Cały czas kiełkował nam też w głowie plan, by wyjść z truskawkami do klienta wcześniej i uniezależnić się trochę od pogody.
W ubiegłym roku w gospodarstwie państwa Maciejczyków stanęły dwa pierwsze tunele. Kolejne pojawiły się już po ubiegłorocznym sezonie. Jeden tunel ma dziesięć arów powierzchni, ma 126 metrów długości i 8 metrów szerokości. Dodatkowe 6 hektarów truskawek to owoce sadzone bezpośrednio w gruncie. Rumba, Clery, Faith, Florence, Cupid to część gatunków truskawek uprawianych w jenkowickim gospodarstwie. No i jest jeszcze Tajemnicza, czyli truskawka typowo deserowa. – Tajemnicza to bardzo duży owoc, bardzo smaczny, twardy z piękną szypułką – wylicza pan Karol. – To odmiana owiana tajemnicą i chcielibyśmy, aby tak zostało.
W tunelach państwo Maciejczykowie uprawiają truskawkę w gruncie. Między rzędami znajduje się agrotkanina. Tunele są bardzo uporządkowane, dzięki czemu jakość i wygląd owoców różnią się zdecydowanie od tych uprawianych w gruncie. – Truskawka z tunelu prezentuje się wspaniale i klienci to zauważają – mówi pan Karol.
Jak długo trwa sezon w gospodarstwie w Jenkowicach? – Tak naprawdę przerwę mamy tylko pod koniec roku – mówi nasz rozmówca. – Już w lutym musieliśmy rozpocząć prace pielęgnacyjne truskawek w tunelach, czyli obcinanie wszystkich liści, by dać miejsce świeżym. Wszystkie te prace są wykonywane ręcznie nożyczkami, ręcznie są także wynoszone. Pracy jest więc bardzo dużo.
Cechą charakterystyczną jest między innymi sposób komunikacji z klientem. – Rodzice uprawiają truskawki od ponad 20 lat, ale byli jednymi z wielu na naszym terenie – mówi nasz rozmówca. – My wychodzimy do klienta m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tworzymy markę, dzięki czemu klienci przy nas pozostają i do nas wracają.
Truskawki od Karola trafiają zarówno do zaprzyjaźnionych sklepów, z którymi Maciejczykowie współpracują od lat, ale też do cukierni i indywidualnych klientów, których Maciejczykowie przyzwyczaili do stałych punktów na terenie miasta. M.in. przy sklepie Bodzio przy ul. Wrocławskiej, czy też przy Barze Kotlecik i przy ul. Wileńskiej.
Pierwszy dzień handlu, który Maciejczykowie mają już za sobą, wywołał sporo emocji u części klientów. Dlaczego? Przez wzgląd na cenę, bo pierwsze truskawki z jenkowickiego tunelu kosztują obecnie 40 zł za kilogram. – Zdajemy sobie sprawę, że są osoby, których ta cena może zaskoczyć, ale ona z czegoś wynika – mówi Karol Maciejczyk. – Wzrastają koszty pracownika, postawienie tuneli też było dla nas dużą inwestycją. Tak samo zresztą, jak wszystkie inne nakłady, które musimy ponieść, by wyprodukować owoc. Zapewniam jednak, że cena sukcesywnie będzie spadać.
Na polskim rynku pojawiły się też zagraniczne truskawki. Czym różnią się one od tych, które uprawiane są na naszych polach? – Polska truskawka nie będzie zawsze do końca wybarwiona, nie będzie stuprocentowo kształtna. Jedna będzie większa, druga mniejsza. Pierwsze truskawki nigdy nie są idealne, a wynika to m.in. z warunków atmosferycznych, w jakich ona wzrasta – wylicza pan Karol.
Maciejczykowie nie narzekają na braki ludzi do pracy. Podkreślają, że chętnie zatrudniają Ukraińców, choć wielu z tych, którzy pracowali z nimi od lat, w tym roku nie dotrze na plantację. – Nie zgadzamy się jednak ze stwierdzeniami, że uchodźcy, którzy mieszkają np. w naszych świetlicach nie chcą pracować. Chcą, oczywiście nie wszyscy, ale są wśród nich osoby chętne do pracy – mówi nasz rozmówca. – Oczywiście, trzeba tym osobom zapewnić dobre warunki, trzeba im zapewnić transport i my to zapewniamy.
W szczycie sezonu z jenkowickich plantacji Maciejczyków wyjeżdża dziennie minimum dwie tony truskawek. – To tysiąc dwukilogramowych koszyków. Tyle zbieramy i tyle sprzedajemy – mówi. – Wszystko oczywiście zależy od pogody, od szybkości dojrzewania owoców.
Truskawki zrywane są od wczesnych godzin porannych i sukcesywnie rozwożone do punktów. Od jutra będzie je można kupić przy ul. Wrocławskiej (obok salonu Bodzio) oraz przy Barze Kotlecik, w pobliżu sklepu Aldi i w okolicy sklepu zielarskiego przy nowym kościele.