Lekarka próbowała zagłuszyć akcję przeciwników aborcji. Interweniowała policja
Konflikt pomiędzy wrocławską fundacją Pro-Prawo do życia, a oddziałem ginekologiczno-położniczym oleśnickiego szpitala zaostrza się. Powtarzające się akcje protestacyjne antyabortystów wywołują zdecydowany sprzeciw personelu.
Ostatnia akcja Fundacji Pro Prawo do życia odbyła się w Oleśnicy w miniony piątek. Tym razem przed budynkiem szpitala pojawiła się – jak informowali wcześniej działacze wrocławskiej fundacji – wystawa. Składała się ona z kilku banerów przedstawiających poszarpane płody. Przez kilka godzin z głośników ustawionych przed szpitalem płynęły też informacje na temat aborcji dokonywanych na oleśnickim oddziale. Dokonywanych – przypomnijmy – na podstawie umowy podpisanej przez szpital z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Od wielu miesięcy oburzenia demonstracjami, które odbywają się pod oknami oleśnickiej ginekologii, nie kryje m.in. pracująca na oddziale lekarka Gizela Jagielska.
– Nie robimy niczego, co jest niewłaściwe ze względów medycznych czy prawnych – mówiła kilka miesięcy temu w rozmowie z OlesnicaInfo.pl – Wszystkie te zabiegi, które tak oburzają działaczy Fundacji, znajdują się w koszyku świadczeń Narodowego Funduszu Zdrowia. Mamy na nie podpisany kontrakt i jesteśmy zobowiązani je wykonywać. Mnie osobiście te protesty nie rażą, nie zwracam na nie uwagi. Wiem jednak, że jest to poważny problem dla naszych pacjentek. Niektóre trafiają na oddział z zagrożonymi ciążami, inne mając świadomość, że urodzą chore dziecko. To naprawdę nie jest właściwe miejsce na takie demonstracje.
Zagłuszyć protest
W piątek ginekolożka postanowiła zaprotestować w zdecydowany sposób. Z jej auta zaparkowanego przed szpitalem popłynęła głośna muzyka mająca zagłuszyć akcję antyabortystów.
– Pacjentki, również te, które dziś w oddziale leżą z powodu zagrożenia ciąży czy po poronieniu i aborcji, muszą słuchać tych farmazonów od kilku godzin – napisała w mediach społecznościowych. – A ja? Ja będę ukarana za zakłócenie zgromadzenia, bo puściłam głośno muzykę.
Lekarka wyjaśnia, że zdecydowała się na taki krok, bo na oddziale nie ma klimatyzacji i ze względu na wysokie temperatury, nie można zamknąć okien w pokojach, w których przebywają pacjentki. – Będę tę muzykę puszczać przez całe lato, bo nie pozwolę, by pacjentki, które są w dużym kryzysie psychicznym słuchały tych bredni – powiedziała
Ostatecznie ginekolożka została poinformowana przez wezwaną na miejsce policję, że ma przeparkować samochód i wyciszyć muzykę.
Internauci komentują
– Szacunek za zachowanie stoickiego spokoju w obliczu tych osób. Pani Gizelo, jest Pani głosem normalności. I zapłacę za to by ten głos dalej brzmiał – skomentowała jedna z internautek.
– Ja w ogóle to się zastanawiam gdzie są służby i dlaczego tego nie pacyfikują – napisała inna. – Jako Wasza kwietniowa pacjentka, nie wyobrażam sobie tego co czują kobiety przebywające obecnie na oddziale. To jest żart, ale totalnie nieśmieszny. A ludzie biorący w tym udział mogliby poświecić czas na coś bardziej pożytecznego. No, ale tak to jest jak się nie ma pojęcia po co się jest na tym świecie.
Wyświetl ten post na Instagramie
O aborcji, różańcu przed szpitalem, cesarskich cięciach i body positive. Rozmowa z ginekolożką Gizelą Jagielską