Radny Marek Kamaszyło odniósł się na dzisiejszej sesji do wcześniejszych wypowiedzi na jego temat przez radnych Damiana Siedleckiego i Pawła Bielańskiego. Publikujemy jego treść.
Nie pierwszy raz czuje się zobligowany do odpowiedzi na zarzuty Pana Damiana Siedleckiego oraz Pana Pawła Bielańskiego, jakie kierowane są względem mojej osoby.
Podczas grudniowej Sesji rady Miasta Oleśnicy przedstawiono mnie jako osobę reprezentującą podmiot, który – cytuję – „ma bałagan w papierach”, jak też osobę niegodną udziału w czynnościach kontrolnych prowadzonych przez Komisję Rewizyjną w Radzie Miasta Oleśnicy. A wszystko to za sprawą działalności Oleśnickiego Stowarzyszenia Miłośników Techniki „OLSENSIUM”.
Wobec powyższego, wskazuję, że:
1. Akta rejestrowe są jawne – i każdy, kto dysponuje takim zapleczem czasowym jak Pan Damian Siedlecki, może dokonać ich przeglądu; nie ma potrzeby wprowadzania mieszkańców Oleśnicy oraz potencjalnych wyborców (nie oszukujmy się przecież: mamy do czynienia z elementem przedwyborczej gry Panów Radnych) w przeświadczenie, że Pan Siedlecki oraz Pan Bielański odkrywają wiedzę tajemną, która co więcej w jakikolwiek sposób miałaby rzutować na moją osobę. Szanowni Panowie – trochę wiary w intelekt nas wszystkich.
2. Epatowanie sankcjami karnymi oraz zestawianie ich z moją osobą narusza moje dobra osobiste, co spotka się z konsekwencjami. Jako radny, osoba niekarana, nie muszę się uwiarygadniać. Marek Kamaszyło nie jest Stowarzyszeniem, ale działa w jego strukturach i je reprezentuje – dopełniając również wszelkich niezbędnych formalności, a czynności te podlegają ocenie nie Radnych (bo nie mają do tego kompetencji), a właściwych organów i instytucji. Angażowanie Rady Miasta Oleśnicy w te aspekty jest równie „doniosłe”, jak śledzenie mojej osoby, fotografowanie – i sporządzanie na bazie tego prezentacji multimedialnych. Stowarzyszenia, spółki, fundacje w sposób oczywisty mierzą się z wewnętrznymi problemami, które albo rozwiązują, albo ponoszą za nie odpowiedzialność. Szczęśliwie Stowarzyszenie „OLSENSIUM” służy mieszkańcom Oleśnicy od 12 lat, angażuje się w życie kulturalne i realizuje swoje statutowe funkcje. Ja zaś poczynię wszelkie starania, aby tak pozostało.
Ubolewam nad niezdrowym zainteresowaniem moją osobą, prezentowanym przez Radnych Damiana Siedleckiego i Pawła Bielańskiego – a spektrum tego zainteresowania obejmuje analizę miejsca mojego zamieszkania, nocowania, odprowadzania dzieci do szkoły, lokalizacji składników mojego majątku, aż po badanie akt struktur organizacji, w jakich się poruszam.
Problemy Stowarzyszenia – jeśli występują – mają taki związek z moją funkcją radnego rady Miasta Oleśnicy, jaki miałyby ewentualne hipotetyczne problemy Politechniki Wrocławskiej na jakość mandatu Radnego Siedleckiego: żaden.
Jeżeli Panowie Radni przejdą na pasach w pośpiechu na czerwonym świetle, albo przekroczą prędkość i otrzymają mandat – tym „bałaganem w papierach” także ma zajmować się Rada Miasta Oleśnicy?
Tym akcentem apeluję do Panów o racjonalność – Oleśnica już wie, że różne są oblicza Waszej toksycznej miłości do mnie. A Panu Siedleckiemu przypominam, że kiedy zawiadomiłem Władze Politechniki Wrocławskiej o co najmniej dwuznacznych i nieetycznych działaniach jej pracownika (profesora!), polegających na obserwowaniu miejsca zamieszkania moich dzieci i partnerki, kooperowaniu z kierowcami autobusów w zakresie śledzenia mojej osoby, to nie przekazałem mieszkańcom Oleśnicy, że Pan Damian Siedlecki ma „bałagan w pracy”.
A taką informację władzom Uczelni przesłałem. Jaki ma to związek z Pana mandatem – proszę sobie odpowiedzieć, stosując Pańską logikę.
Żałuję, że Radni oraz Mieszkańcy Oleśnicy muszą uczestniczyć w takim dyskursie, niemniej to nie ja powinienem ich za to przeprosić.