Grzegorz Braun interweniuje w oleśnickim szpitalu. Chodzi o aborcję
Interwencja miała miejsce w drodze kandydata na prezydenta na spotkanie wyborcze w Nowym Sączu. – Przyjechaliśmy do Oleśnicy z interwencją poselską – wyjaśniali współpracownicy Brauna, gdy ten był już w gabinecie dyrektorki szpitala po karczemnej awanturze, gdzie składał zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Lekarce Gizeli Jagielskiej zarzuca zabicie dziecka w 37 tygodniu ciąży oraz naruszenie jego nietykalności podczas interwencji w Oleśnicy.
– Przyszłam na czwarte piętro, administracyjne, żeby podpisać dokumenty związane z moją pracą wicedyrektora – relacjonowała w rozmowie z OlesnicaInfo.pl doktor Jagielska. – Zostałam tutaj zaatakowana przez pana Brauna razem z jakimiś nieznanymi mi osobami, które zastawiły cały korytarz i uniemożliwiły mi wyjście z sekretariatu. Przez ponad godzinę nie było lekarza na oddziale, gdyż panowie i panie nie chcieli mnie stąd wypuścić. Byłam obrażana, były stosowane wobec mnie groźby, byłam szarpana, popychana.
– Interwencja poselska miała na celu zatrzymanie mnie jako mordercy jakiejś osoby – podsumowała Gizela Jagielska.
„Tu morduje się bezbronne dzieci”
Działania policji trwały około godziny. Kilkadziesiąt minut w pokoju dyrektorki spędził Grzegorz Braun. Po wyjściu na korytarz najpierw podszedł do stojącej w sekretariacie lekarki, a potem skomentował dzisiejsze zajście. – W tym szpitalu morduje się bezbronnych – rozpoczął. – W tym szpitalu, co przyznaje dyrekcja i zastępca dyrektora ds. medycznych, o ironio, o zgrozo, na podstawie tak zwanej przesłanki psychologicznej można pozbawiać życia małych Polaków, a ja stoję na stanowisku, że konstytucyjna równość wobec prawa powinna być zachowywana bezwzględnie, zarówno wobec tych, którzy się już urodzili, jak i tych, co się jeszcze nie zdążyli urodzić.
Braun nie szczędził ostrych słów Gizeli Jagielskiej. Mówił o tym, że nie są bezpieczni ani nienarodzeni, ani starsi. Podał tu przykład starszej pacjentki, która w Warszawie tak długo była wożona w karetce w poszukiwaniu szpitala aż zmarła. – Nikt nie jest bezpieczny – przekonywał. – Każdy z nas możne znaleźć się w sytuacji, kiedy będzie bezbronny i wówczas krytyczne będzie to, kto się nad nami pochyli, czy będzie to z piekła rodem pani doktor Gizela Jagielska o mentalności doktora Mengele, czy dobry lekarz, który będzie chciał nas ratować.
– Ludzie, którzy tutaj pracują kompletnie oderwali się od rzeczywistości, skoro pozwalają na naruszenie prawa – komentował kandydat na prezydenta. – Jeśli pani doktor w ubiegłym roku wbiła igłę w serce 9-miesięcznego Felka, który spokojnie mógł już być niemowlakiem i uznała, że to jest stosowne, to i dziś może być przywieziona na oddział inna osoba będąca w kryzysowej sytuacji. Nikt nie jest bezpieczny, jeśli takie osoby są w pracy.