Dramatyczna relacja z granicy: Ludzie są przerażeni, wycieńczeni, brudni [WIDEO]
Tatiana Romaniuk, Ukrainka mieszkająca w Polsce i związana z powiatem oleśnickim, od kilku dni przewozi swoich rodaków przez granicę polsko-ukraińską. W wideo nagranym dla nas opowiada o tym, co dzieje się za ukraińską granicą i w jak trudnych warunkach jej rodacy czekają na przejście do Polski.
Tatiana Romaniuk mieszka w Polsce od 23 lat. Tym, co od kilku dni dzieje się w jej ojczyźnie jest wstrząśnięta. – W piątek w nocy pojechałam na granicę – opowiada OleśnicaInfo.pl – Zgłosiłam się, bo poprosili mnie o to znajomi. Konieczna była pomoc dla kobiety, która utknęła kilka kilometrów przed granicą w samochodzie z trójką dzieci. Skończyło się paliwo, a akumulator się wyczerpał a nikt z ludzi stojących w kolejce nie chciał jej pomóc.
Nie można być obojętnym na to, co się dzieje
Pani Tatiana przekroczyła granicę polsko-ukraińską i przeszła 4 kilometry na piechotę z jedzeniem i benzyną do oczekującej Ukrainki. – Wyciągnęłam też z kolejki moją kuzynkę z rocznym dzieckiem. Wszystkich bezpiecznie przewiozłam do Polski – opowiada, przyznając, że nie mogła pozostać obojętna na to, co dzieje się za ukraińską granicą.
Za ukraińskim szlabanem stoją tysiące ludzi, którzy po 2-3 doby czekają na mrozie, żeby przejść. Ukraińscy pogranicznicy twierdzą, że to Polacy hamują ruch, ale wydaje mi się, że chcą się tylko wybielić – opowiada. – Oprócz tego jest jeszcze kolejka samochodowa na 40 km, w której stoi się też bardzo długo.
Pani Tatiana zrobiła w sumie dwa kursy przez granicę. Przywiozła 10 osób. – Liczyłam, że uda mi się więcej, ale za drugim razem, gdy próbowałam wyjechać z Ukrainy, będąc już na końcu kolejki przy szlabanie, usłyszałam, że powinnam wrócić na koniec, bo potrzebuję bilet – opowiada wzburzona. – Nie pomogły tłumaczenia, że dzień wcześniej dostałam bilet w tym miejscu, że jestem z Polski i chcę wrócić. Pogranicznik zawrócił nas, wtedy nie udało się nam przekroczyć granicy.
Zdumieni życzliwością Polaków
Pod szlaban na granicę pani Tatiana wróciła w niedzielę rano. – Ubłagałam go o bilet i udało nam się wjechać do Polski – mówi i podkreśla, że chciałaby jeszcze raz wrócić na granicę po swoich rodaków. – To, co zobaczyłam na granicy mnie przeraziło – przyznaje. – Kolejki, agresja wynikające z oczekiwania na wjazd do Polski. Oni są wycieńczeni, niektórzy pokonali na piechotę po 20-30 kilometrów.
Ci, których Tatiana przywiozła do Polski, są zdumieni życzliwością i serdecznością Polaków, płaczą. – Co chwilę, ktoś przychodził do nas z herbatą, częstował jedzeniem, pytał czego nam potrzeba – mówi przez łzy.