Agnieszka Szachidewicz z azylu Przytul Pyska załamuje ręce: - Wraca do nas coraz więcej zwierząt.
Jak tłumaczą się ci, którzy wcześniej pojawili się w azylu, by adoptować psa, a potem oddają zwierzę? – Najczęściej zmianą sytuacji życiowej – mówi nasza rozmówczyni. – Zaraz potem pojawia się argument, że pies był problemowy. A najgorsze jest to, że wcześniej nic nie mówią, nie zgłaszają żadnych problemów, nie proszą o pomoc. Tylko z dnia na dzień oddają zwierzę jak worek śmieci.
Pani Agnieszka przyznaje też, że najgorsze jest to, iż ludzie pracujący w przytulisku wkładają mnóstwo pracy, by wyprowadzić psy ze złych zachowań. – Uczymy je nowych nawyków, socjalizujemy, a pies idzie do adopcji i za jakiś czas wraca w gorszym stanie niż był – mówi, podkreślając, że psy nie są oddawane do adopcji pierwszej lepszej osobie. – Robimy wizyty, chodzimy na wspólne spacery, jesteśmy w kontakcie do czasu aż pies i nowy właściciel nie poczują więzi – wylicza. – Staramy się bardzo, ale to chyba nie jest już nasza wina lecz ludzi i ich stylu życia. Wszystko można teraz sobie kupić, wymienić. Nie szanujemy już niczego i nikogo. Szybko rezygnujemy – mówi smutno i dodaje: – Życzę sobie abyśmy się w końcu obudzili i zaczęli myśleć, nie tylko o sobie.