Oleśniccy koszykarze nie wygrali ostatniego meczu w roku 2022 przed własną publicznością. Niespodziewanie lepsi okazali się podopieczni Radosława Hyżego wygrywając w Oleśnicy 61:58.
Od początku meczu po grze gospodarzy widać było brak pomysłu i zaangażowania. Jedynie przez cały mecz ataki starał się napędzać Bartłomiej Rodak. Zespół Marcina Stacha musiał radzić sobie w tym meczu bez kontuzjowanych Mateusza Gronia – zapalenie płuc i Dawida Piaseckiego – zabieg oka.
Rywale prowadzeni przez doskonale znanego Radka Hyżego od pierwszych minut weszli w mecz bez kompleksów i odważnie mimo tego, że to przecież ekipa KK zdecydowanie wyżej plasowała się w tabeli.
W pewnym momencie meczu przewaga gości wynosiła już 8 punktów, ale za każdym razem gospodarze doganiali i wynik i nawet udało im się wyjść na 3-punktowe prowadzenie. Gra była bardzo szarpana.
Ponownie katastrofalnie Team-Plast zaprezentował się na dystansie – 1 celny rzut na 24 próby! Goście mimo że skutecznością nie grzeszyli trafili 5 takich rzutów. Oprócz wymienionego wyżej Rodaka ( 20 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst) nikt nie potrafił zaliczyć podwójnej zdobyczy punktowej.
Wiele ataków było bardzo chaotycznych, a gdy dodamy do tego serie nieprzystających do tego poziomu rozgrywek strat, to otrzymamy właśnie obraz porażki na własnym parkiecie.
Drużyna Marcina Stacha doznała 8 porażki w 13 meczu (4 przed własną publiką ). Od początku sezonu cel był jasny – awans do czołowej ósemki. Tymczasem po bardzo obiecującym początku (zasługa przede wszystkim korzystnego kalendarza) nadeszły bardzo kiepskie mecze. Teraz w weekend nasi koszykarze przegrali w Kościanie, ale porażki z KKS-em Siechnice absolutnie nikt nie brał pod uwagę. Z taką grą nikt nie powinien mieć wątpliwości, że play-offy w tym sezonie ponownie będą poza zasięgiem dla naszego zespołu.
Do końca pierwszej rundy rozgrywek gracze KK mają jeszcze dwa bardzo ciężkie mecze – teraz wyjazd do doświadczonego Prudnika na starcie z Pogonią, oraz przed świętami także wymagająca, wyjazdowa potyczka we Wrocławiu z WKK II. A tam na pewno trener wrocławian Piotr Gliniak zrobi wszystko, by ograć swoich byłych podopiecznych…