Historia Agnieszki Kubickiej to historia niezwykłej siły i determinacji. W najbliższą niedzielę oleśniczanka weźmie udział w zawodach triathlonowych IronMan, które zostaną rozegrane w Gdyni.
W 2007 roku Agnieszka Kubicka usłyszała diagnozę – stwardnienie rozsiane. Do 2012 roku choroba nie była jeszcze tak dokuczliwa, bo Agnieszka mogła przede wszystkim samodzielnie się poruszać. Obecnie nie jest już w stanie chodzić, niezbędny jest wózek inwalidzki. Pomimo choroby przyjaciele nie chcieli, by ograniczyła swoją aktywność.
Pierwszym pomysłem na wspólną eskapadę, była zimowa wyprawa na Śnieżkę. – Razem z grupą przyjaciół jeździmy zimą w góry. Część osób wchodziła na Śnieżkę, a ja czekałam na nich w schronisku – opowiada oleśniczanka. – Ostatnim jednak razem, 12 grudnia ubiegłego roku, Łukasz (chodzi o Łukasza Malaczewskiego, przyjaciela pani Agnieszki i jej męża, który weźmie udział w zawodach triathlonowych, red.) zaproponował bym zdobyła ten szczyt z nimi. Zanieśli mnie na wózku inwalidzkim na samą górę. Od teraz już wiem, że w przypadku Łukasza nic już chyba mnie nie zaskoczy. Gdy po jakimś czasie usłyszałam, że tym razem ma pomysł na „coś” porą letnią, to stwierdziłam, że na pewno będzie przyjemniej niż zimą i dlatego od razu się zgodziłam. Tym sposobem wystartujemy razem w IRONMAN Gdynia.
Rywalizacja w triathlonie i trudy związane z tą dyscypliną nie są Agnieszce obce. Jej mąż, Tomasz od kilku już lat sam z powodzeniem startuje i może pochwalić się ukończeniem IRONMAN Barcelona. Na trasie kibicowała mu oczywiście Agnieszka. Teraz sama będzie mogła powiedzieć, że nawet pomimo choroby, nie poddała się i dzięki pomocy przyjaciół, także ona ukończyła ten legendarny dystans.
Łukasz jest motorem napędowym tego duetu i przez cały dystans będzie również odpowiadał za przemieszczanie się Agnieszki, która z powodu swojej choroby, ma coraz większe problemy z samodzielnym chodzeniem. Trasa IRONMAN Gdynia, koronnego dystansu tych legendarnych zawodów triathlonowych to: 3,8 km pływania, 180 km na rowerze oraz 42,2 km bieg.
– To co podziwiam w Agnieszce, to jej optymizm i ogromna energia – mówi Łukasz Malaczewski. – Nasz wspólny start ma być przykładem dla wszystkich, zwłaszcza osób chorych, że nie można się ograniczać i poddawać. Chcemy też zwrócić uwagę osobom zdrowym, że na różne sposoby mogą pomagać i wspierać drugiego człowieka. Samego startu się nie obawiam, jestem przygotowany na wysiłek fizyczny, a psychicznie jestem nastawiony bardzo pozytywnie.
– Wody się trochę boję. Wiadomo, że będę w pontonie, ale zawsze jakieś ryzyko wypadnięcia istnieje – mówi z kolei Agnieszka Kubicka. – Trudno, trzeba swój strach pokonać. Wydaje mi się, że etap związany z jazdą Łukasza na rowerze, może być dla mnie najprzyjemniejszy. Choć prawdę mówiąc nie mam jeszcze doświadczenia jazdy w takim specjalnym wózku i może jakieś wyboje dadzą mi się we znaki.