Nie poddaje się przeciwnościom losu. Właśnie rozpoczyna swój najważniejszy wyścig w życiu!
W październiku skończy 88 lat, ale jest jednym z najaktywniejszych oleśnickich seniorów, żeby nie powiedzieć, że najaktywniejszym mieszkańcem naszego miasta. Pana Leszka Kramera – mimo że toczy właśnie najpoważniejszy bój w swoim życiu – nie opuszcza pogoda ducha i chęć do korzystania z chwili, którą niesie każdy dzień.
Miłością do aktywności zaraził go ojciec. – To on uczył nas jazdy na rowerze, na nartach, pływania – wspomina 88-latek, który mieszka w Oleśnicy od czasów powojennych. – Jako 16-latek byłem też aktywnym bokserem – opowiada, przyznając, że zawsze bardzo lubił ruch i aktywność. – Kiedy zostałem zawodowym kierowcą też nie mogłem usiedzieć na miejscu – uśmiecha się. – Przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz. Kraków, Bałtyk, Zakopane, Częstochowa. To była moja wielka pasja. Zresztą, gdy zachodzi taka potrzeba, jeżdżę samochodem także dzisiaj. Świetnie mi to idzie, mam bardzo dobrą orientację w terenie.
Jako kierowca oraz kierownik dworca PKS w Oleśnicy pan Leszek pracował do stanu wojennego. – Wtedy zaczęły się u nas strajki i zostałem wezwany na dywanik z pytaniem, dlaczego załoga strajkuje i dlaczego nad nią nie panuję- opowiada. – Na kilka lat trafiłem do pracy we Wrocławiu, żeby przed emeryturą znów wrócić na oleśnicki dworzec.
Później, na wiele lat, pan Leszek wyłączył się z aktywnego życia. Przez blisko osiem lat opiekował się chorym synem, który zmarł w wieku 36 lat. – Pochowałem też żoną i córkę – mówi. – Druga córka mieszka w Zielonej Górze, więc tutaj zostałem sam, ale nigdy nie zamierzałem się zamknąć w domu i czekać na swój koniec. Wyszedłem do ludzi, postawiłem na aktywny tryb życia. To trzyma mnie w dobrej formie do dzisiaj.
Pan Leszek uwielbia tańczyć. Jeździ na rolkach i łyżwach, a od czterech lat uprawia aktywnie nordic walking. Ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów. Jest mistrzem Polski, był zwycięzcą zawodów Pucharu Polski, nawet Mistrzostw Europy. W kategorii 80+ nie ma sobie równych, a zdarza się bardzo często, że uzyskuje lepsze czasy niż jego młodsi koledzy. – Mój ulubiony dystans to 10 km – mówi pan Leszek. – Do pięciu zawsze się rozkręcam, potem dostaję wiatru w żagle – uśmiecha się.
Trenuje codziennie. Jeździ na rowerze, ćwiczy na siłowni. – Ruch to najważniejsze lekarstwo. Człowieka nie bolą stawy, nic nie strzyka w kościach – mówi, przyznając, że tajemnic nie mają przed nim także techniczne nowinki. – Wziąłem udział w kursie komputerowym, bez problemu opanowałem internet. Potrafię znaleźć w sieci każdą potrzebną mi informację, obsłużyć facebooka, zmienić swoje zdjęcie profilowe – wylicza.
Aktywność fizyczna, komputer, działalność na Uniwersytecie III Wieku i do niedawna w zarządzie związku emerytów, wypełniają mu dzień. – W poniedziałek wyruszam na ważne badania – mówi pan Leszek, który niedawno usłyszał od lekarzy, że cierpi na poważną dolegliwość. – Wiem, że to nie będzie proste, ale zamierzam walczyć i nie poddam się – mówi stanowczo. – Chcę jeszcze długo cieszyć się życiem.







