REKLAMA

Dorota vel Mira Sudecka, czyli oleśniczanka, która pokochała góry i historię dolnośląskich miast

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
Dorota vel Mira Sudecka, czyli oleśniczanka, która pokochała góry i historię dolnośląskich miast
REKLAMA

Wędrownego bakcyla złapała w oleśnickim kole PTTK, do którego należała od dziecka. Dzisiaj Dorota Karlińska udowadnia, że praca może być także pasją.

Wycieczki, wędrówki po górach, a przede wszystkim po ukochanych Sudetach, są pasją oleśniczanki od dawna. – Po szkole pomyślałam, że warto pójść o krok dalej niż tylko weekendowe prywatne chodzenie po górach – mówi Dorota Karlińska, która została członkiem Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich i ukończyła kurs dla przewodników sudeckich. Od tamtej pory wyrusza z turystami w góry, ale oprowadza ich także po dolnośląskich miastach.

– Wysoki sezon to dla nas maj i czerwiec, bo wtedy organizowanych jest najwięcej wycieczek – mówi Dorota, przyznając, że każda z nich to dla niej nowe wyzwanie i nowa przygoda. – Inaczej przygotowuję się do oprowadzania wycieczki z dziećmi, inaczej z dorosłymi. Ci pierwsi muszą dostać informację, która ich zaciekawi, czasami przekazaną w formie zabawy. Starsi chcą znać szczegóły, dopytują o ciekawostki. Przewodniczka przyznaje też, że w pracy, którą kocha nie brakuje sytuacji podbramkowych. – Miesiąc lub nawet wcześniej rezerwujemy wejście do wieży w którejś z miejscowości znajdującej się na trasie wycieczki. Przyjeżdżamy na miejsce i…całujemy klamkę – opowiada. – W ruch idą telefony, próbuję się dowiedzieć, co się mogło stać. Najczęściej za takimi sytuacjami stoją losowe historie, ale trzeba być na nie przygotowanym. Wiedzieć, jak zorganizować grupie czas, jak przemodelować program wycieczki.

Oleśnica otwiera się na turystów

Choć nadal dominują wycieczki, która Dorota  Karlińska oprowadza po miastach regionu jeleniogórskiego czy wałbrzyskiego, coraz częściej w jej kalendarzu pojawia się także Oleśnica. – Nasze miasto bez wątpienia zyskuje turystycznie – mówi. – Wycieczki wracające z Wrocławia lub jadące do stolicy Dolnego Śląska zaczynają nas dostrzegać, ciekawi ich, co kryje w sobie miasto wież. Uważam, że mamy w sobie ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać.

Pani Dorota cieszy się m.in. ze współpracy z oleśnickim Domem Spotkań z Historią, podkreśla otwartość księdza proboszcza Mieczysława Janczyszyna, który chętnie udostępnia wycieczkom największe oleśnickie skarby, czyli Bibliotekę Łańcuchową i krypty. – Mamy w Oleśnicy miejsca, z których moglibyśmy słynąc nie tylko w kraju, ale i w całej Europie – mówi nasza rozmówczyni. – Grunt to otworzyć się na turystów, pokazać to, co mamy w mieście piękne i wyjątkowe. Szkoda, że w taki niewielkim stopniu możemy chwalić się zamkiem, ale mam nadzieję, że i to się kiedyś zmieni.

Na mediach społecznościowych pani Dorota działa pod pseudonimem Mira Sudecka. Tak jest też znana w kręgu przewodników. – Kiedyś na postoju z wycieczką rozmawiam z inną przewodniczką – uśmiecha się. – Kiedy usłyszała moje imię i nazwisko niewiele jej to mówiło, ale na Mirę Sudecką zareagowała od razu.

O czym marzy?  – By sezonowa praca, którą tak kocha stała się kiedyś jej stałym, pełnoetetowym zajęciem – mówi. – Mogłabym oczywiście zostać pilotem wycieczek i ruszać z turystami na podbój Europy, ale moje serce jest tutaj. Na Dolnym Śląsku i w Oleśnicy.

/zdjęcia: archiwum prywatne Doroty Karlińskiej/
Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA