REKLAMA

Za dzieciaka byłem molestowany przez księdza. Wstrząsające wyznanie bohatera filmu braci Sekielskich

Red | Red
Za dzieciaka byłem molestowany przez księdza. Wstrząsające wyznanie bohatera filmu braci Sekielskich
REKLAMA

Dotarliśmy do wstrząsającego nagrania, w którym jeden z bohaterów nowego filmu braci Sekielskich opowiada o molestowaniu przez księdza z sycowskiej parafii.

– Przez 11 lat byłem ministrantem. Kiedy miałem 12 lat przyszedł na parafię ksiądz, młody ksiądz –  tak rozpoczyna się wywiad, którego Andrzej udzielił jednemu z portali internetowych. –  Ja byłem zawsze zaangażowany. Trzy razy w tygodniu w kościele, byłem lektorem. Zawsze uczestniczyłem w wigiliach, chodziłem na pielgrzymi. To życie było bardzo intensywne, a kościół to był mój drugi dom.

W sobotę jego historię przedstawią bracia Sekielscy, którzy w kolejnym filmie opowiadają o pedofilii w Kościele Katolickim. Historię Andrzeja przytaczamy, opierając się na wywiadzie, którego udzielił rok temu.  

Zaangażowany, zagubiony

– Byłem chłopakiem, który jest zaangażowany, trochę pogubiony. Rodzice ciągle pracowali – wspominał. – Zauważyłem, głównie po rozmowach z innymi osobami, które też są po molestowaniu przez tego księdza (a było tych osób naście), że to była, jak opieka. Szczególnie nad osobą, która jest słabsza, która ma problem, którą nie interesują się inni.

Ten człowiek stał się dla mnie niesamowicie ważny w życiu, bo wyróżniał mnie poprzez zapraszanie na plebanię, kolacje, odwożenie do domu, jakąś opiekę w trakcie mszy. W moim myśleniu miał pozytywne intencje, żeby mnie wesprzeć – mówi Andrzej. 

Dla mnie macanie, całowanie, to co tam się działo ( był też gwałt) to nie było coś złego, no bo przecież dalej robi to osoba, która jest mi bliska i jest dla mnie ważna, tak jak ja jestem ważny dla tej osoby.

– I tak to się zaczęło, że on zapraszając mnie na „cukierki” tak trochę na komfort, czyli coś czego nie było w domu, doprowadzał do sytuacji pełnego zaangażowania i „tylko nie mów nikomu” na tej zasadzie – mówił, przyznając, że gdy teraz słucha niektórych osób, o których wie, że też były molestowane i słyszy po 20 latach od tych osób, że to jest dobry człowiek to jest to masakra.

– Po tylu latach dorosła osoba nadal żyje w takim przekonaniu i nie dochodzi do niej, że to jest problem, że to jest krzywda, która odbiła się później na całym naszym życiu – mówi.

Jak długo to trwało u niego?

– Dwa lata, czyli od 12 do prawie 14 roku życia – mówi mężczyzna, przyznając, że nie było przełomowego momentu, który zakończyłby relację ministrant-ksiądz.

To co sprawiło, że…?  – Zmiana parafii księdza, czyli przenieśli go po prostu do innej miejscowości, w której bardzo szybciutko poradził sobie z nową sytuacją – opowiadał. 

Mam przyjaciela, który „zaraz po mnie” był tam molestowany, razem ze swoim bratem zresztą. Byli też kolejni ministranci, albo schola, dziewczynki, chóry.

Wszystko. To jest naście osób, które on skrzywdził. I tu nie chodzi o to, że 20 lat temu zostałeś skrzywdzony i teraz to wychodzi. Przez te dwadzieścia lat to ja miałem zrąbane życie i dużo problemów, z którymi sobie do tej pory nie radzę i myślę, że większość z nas (molestowanych) sobie nie radzi. To jest coś co już nigdy nie wróci.

Wczoraj rozmawiałem z przyjacielem i zapytałem go co on chciałby przekazać. My walczymy od kilku lat, a nasze sprawy zaczynają być przedawnione. To wszystko się ciągnie, a my nie możemy przejść pewnych granic. Czujemy się gorsi. A ten ksiądz dopiero teraz (rozmowa prowadzona była w maju 2019 roku) po 20 latach swojej pracy został odsunięty od mszy świętej. Po szóstej, albo siódmej założonej sprawie. Kuria o tym wszystkim wiedziała.

– Ja się teraz dowiedziałem, że moja mama wiedziała o tym od 15 lat. Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Dla mnie było ciężko, dla niej było ciężko – mówił. – Porozmawialiśmy dopiero po tym jak złożyliśmy zeznania w prokuraturze. Mama była w kurii, u biskupów i wszyscy mięli ją w głębokim poważaniu. Kobietę, która płakała, która mówiła ratujcie, pomóżcie, co się dzieje.

Jeden ksiądz, który obiecał że pomoże, później napisał mi sms-a, że fajny jestem to może bym wpadł – opowiadał.

Jak mama się dowiedziała?

– Nie mam zielonego pojęcia – przyznaje. – Wiem natomiast, że w tym całym okresie 15 lat od samego początku też szukała pomocy, rozmawiała z moimi siostrami. Próbowała odnaleźć się w tym wszystkim. I to też się odbiło mocno na niej. Na jej wierze, na podejściu. Dalej jest katoliczką chodzącą do kościoła. Ma jednak w sobie dużo buntu, żalu i agresji do tego co się wydarzyło, widać że to jest bardzo ciężkie dla niej.

Czy poza mamą, ktoś może w tym środowisku kościelnym zauważył, że te relacje pomiędzy tobą a tym księdzem są zbyt bliskie, że za bardzo jest on „opiekuńczy”?

– Wszyscy wiedzą. Księża między sobą wiedzą, biskupi wiedzą, siostry zakrystianki wiedzą. To widać – odpowiadał na pytanie prowadzącego rozmowę. 

Czy miałeś okazję po tylu latach porozmawiać z tym księdzem?

– Raz byłem w wieku 17-18 lat u niego. Koleżanka mnie do tego namówiła, ja zresztą też próbowałem namówić pewne rodzeństwo, które wiedziałem, że było molestowane. Oni mi powiedzieli, że życia im to wtedy nie zmieniło. I w sumie do spotkania nie doszło – mówił. – Ostatnio usłyszałem jedynie, jak on mówi, że ja mu podobno wybaczyłem, że byłem u biskupa, że wybaczone jest wszystko i że ja nie mam do niego już żadnego żalu.

Mam. Mam duży żal. Uważam że ten człowiek jest chory, ci ludzie wszyscy są chorzy psychicznie. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że im w żaden sposób nikt nie pomaga – podkreślał.  – Nie chcę dla niego krzywdy. Niech się gdzieś zamknie. Chcę tylko żeby tego nie robił.

– Nadal jednak to wszystko jest kryte. I nie chodzi mi tylko o kościół. Ostatnio byłem u znajomej kosmetyczki, której powiedziałem, że byłem molestowany i ona opowiedziała, że wraz ze swoimi siostrami też była molestowana przez własnego ojca – podsumował. 

/źródło: Pogadane/
Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA