Problemy z dzikimi kotami. Urząd odpowiada mieszkańcom
Wracamy do sprawy bezpańskich kotów, na których sąsiedztwo skarżą się m.in. mieszkańcy bloku przy ul. Daszyńskiego. Znamy stanowisko miasta w tej sprawie.
Lokatorzy podnoszą, że problem jest nie tylko z kotami, które na dobre zadomowiły się w piwnicy, ale z pchłami. – Są w piwnicy wszędzie, nie można tam po prostu wejść bo natychmiast jest się całym w pchłach – relacjonuje jeden z mieszkańców, który zwracał się już z prośbą o pomoc do Oleśnickich Bid i Urzędu Miasta Oleśnicy. Bez skutku.
Od fundacji otrzymał informację o braku miejsca dla kotów w azylu. W magistracie miał usłyszeć natomiast, że miasto zajmuje się tylko zwierzętami potraconymi przez samochody. – Nikt nie chce pomóc, na dodatek przychodzi jakąś kobieta twierdząc, że jest wolontariuszką i te koty dokarmia, i żadne argumenty do niej nie trafiają – relacjonuje. – Sprzątanie misek i pojemników też nie skutkuje bo przynosi nowe – i tak w kółko.
Lokatorzy apelują o zabranie zwierząt z piwnicy, a później dezynfekcję. – Ta będzie bezskuteczna, jeśli nadal koty będą u nas mieszkały – podkreślają.
Co na to Urząd Miasta Oleśnicy? – Gmina Miasto Oleśnica zapewnia opiekę wolno żyjącym kotom – mówi OleśnicaInfo.pl Marzena Graczyk z Urzędu Miasta Oleśnicy. – W budżecie miasta na ten cel przeznaczono w 2019 roku 33.500 zł. Opieka realizowana jest poprzez dokarmianie zwierząt przy współudziale opiekunów. W przypadkach zwierząt rannych zapewniona jest również opieka weterynaryjna. Ponadto prowadzona jest stała akcja mająca na celu ograniczenie populacji kotów wolno żyjących w przestrzeni publicznej, poprzez ich sterylizację – podkreśla urzędniczka.
Ale działacze fundacji Oleśnickie Bidy uważają, że problem jest bardziej złożony. – Dzikie koty mają prawo żyć w miejscu bytowania – mówi w rozmowie z nami Izabela Klapińska. – Nie można ich przesiedlać. Można wyłapać, wysterylizować matkę i ewentualnie spróbować dać maluchy do adopcji jeśli się uda.