REKLAMA

Pielmieni, pierogi, a nawet marynowane świńskie uszy. Te przysmaki podbijają podniebienia klientów ukraińskiej garmażerki

Katarzyna Kijakowska | Katarzyna Kijakowska
Pielmieni, pierogi, a nawet marynowane świńskie uszy. Te przysmaki podbijają podniebienia klientów ukraińskiej garmażerki
REKLAMA

Od kilku miesięcy w Oleśnicy przy ul. Łużyckiej działa punkt, w którym można kupić ukraińskie i polskie przysmaki. Przygotowują je i serwują oleśniczanom pochodzący z Ukrainy Vadim, Wiktoria i Tatiana.

– Moja historia nie jest podobna do wielu tych, które są związane z wybuchem wojny na Ukrainie i szukaniem nowego, bezpiecznego miejsca do życia – mówi Vadim Manilo, pochodzący spod Kijowa. – Do Polski przyjechałem dziesięć lat temu. Jeszcze przed pierwszą napaścią Rosji na Ukrainę. Wcześniej pracowałem w telewizji, byłem fotografem ślubnym. Ostatecznie jednak postanowiłem wyjechać po lepsze życie do Polski.

Do Wrocławia dotarł popularnym blablakarem. – Pamiętam, że wysiadłem gdzieś w okolicach Sky Towera i pomyślałem, że teraz to już mogę wszystko – śmieje się. – W kieszeni miałem pieniądze, w torbie jedzenie na kilka tygodni. Wiedziałem, że nie zginę. Wynająłem pokój w hostelu i na spokojnie zacząłem rozglądać się za pracę. 

Początki – co dziś przyznaje – nie były łatwe. Głównie z powodu nieznajomości języka polskiego. – Wiedziałem, że bez tego nie ruszę, dlatego zacząłem się intensywnie uczyć. Kupowałem najtańsze książki i zaczytywałem się w nich. Notowałem pojedyncze słowa, zacząłem chodzić na zajęcia dla obcokrajowców – opowiada Vadim. – Było coraz lepiej, bo mogłem się porozumieć z Polakami, mogłem po pracy gdzieś wyjść z kolegami bez obaw, że się nie dogadam. Polska stawała mi się coraz bliższa. 

Fabryka, praca w kanapkowni, a przez ostatnie lata w punkcie Mistrza Grilla doprowadziły Vadima do decyzji, by postawić na swój własny biznes. Od kilku miesięcy w Oleśnicy przy ul. Łużyckiej działa punkt gastronomiczny, który Vadim prowadzi wspólnie z narzeczoną Wiktorią i Tatianą, która przyjechała do Oleśnicy po wybuchu wojny w Ukrainie. 

Jaką kuchnię serwują? – Wiedziałem, że nie może to być typowa kuchnia ukraińska, i typowo polska, dlatego nasza oferta jest mieszana – mówi. 

W punkcie można więc kupić pierogi z mięsem, ruskie, z ziemniakami i boczkiem oraz kapustą i pieczarkami. Są kiełbasa i kaszanka robiona według tradycyjnych ukraińskich receptur, smarowidło, które ma wśród klientów już swoich wiernych fanów, ale są także pielmieni z wieprzowo-wołowym mięsem. – No i przysmak do piwa, czyli świńskie uszy – uśmiecha się Vadim. – Polacy nie są jeszcze fanami tego smakołyku,  ale Ukraińcy się nim zajadają – mówi. 

Pierogi robione są na świeżo i smakują wyśmienicie, o czym świadczą powracający klienci. – To nas cieszy, że mieszkańcy wracają – nie kryje zadowolenia Vadim. – Stawiamy na dobrej jakości produkty, na to, by wszystko było na jak najwyższym poziomie. Kiełbasę, kaszankę czy smarowidło robię sam, w oparciu o rodzinne przepisy – mówi Vadim. – Jeszcze przed otwarciem lokalu, gdy doskonaliłem produkcję głównie z myślą o znajomych, wiele razy konsultowałem się z mamą czy babcią, a jak one nie pamiętały szczegółów, pomagała starsza sąsiadka. 

I właściciel, i jego współpracownice mają nadzieję, że punkt gastronomiczny przy Łużyckiej na stałe zagości na oleśnickiej mapie. – Zapraszamy, spróbujcie naszych dań i wyrobów – zachęcają. 

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA