Zginęła z rąk męża policjanta. Minęły cztery lata od śmierci Estery

HISTORIE SPRZED LAT. Jesienią tego roku minęły cztery lata od tragicznej śmierci Estery. Kobieta zginęła z rąk swojego męża.
Dramatyczne zdarzenia rozegrały się w jednym z oleśnickich mieszkań a październiku 2017 roku. Krzysztof D. po uduszeniu żony usiłował rzucić się pod pociąg, ale ostatecznie przeżył wypadek. Najpierw trafił do szpitala, a potem do aresztu, gdzie leczył się psychiatrycznie. Twierdził, że nic nie pamięta z tamtych wydarzeń.
– W śledztwie przekonywał, że niczego nie pamięta z krytycznego dnia. Pamięta tylko, jak położył się spać, a potem obudził się w szpitalu i słyszał od lekarza, że jego żona nie żyje – pisała „Gazeta Wrocławska”.
Odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się do winy. – Z opinii biegłych wynikało wprawdzie, że oskarżony miał ograniczoną poczytalność, ale nie był chory psychicznie w sensie psychozy czy też nie był upośledzony. Nie działał też nagle, ale w sposób przemyślany premedytacją – mówił sędzia Marek Poteralski w uzasadnieniu wyroku.
Winny śmierci żony
Sąd uznał Krzysztofa D. za winnego zbrodni zabójstwa przez uduszenie swojej żony Estery D. i skazał go na 25 lat więzienia. Zasądził też po 100 tys. zł zadośćuczynienia dla obojga rodziców i dla siostry zabitej. W ocenie sądu sprawca działał w zamiarze bezpośrednim i jego wina nie ulega wątpliwości. – Oskarżony zadzwonił i powiedział koledze, że zabił, udusił żonę. Zadzwonił też do siostry zabitej i powiedział do niej: „zaj….m, zabiłem twoją siostrę” – podkreślał sędzia.
– Z relacji siostry ofiary wynikało, że zaraz po zbrodni zadzwonił do swojej szwagierki i powiedział, że zamordował żonę – pisała relacjonująca proces „Gazeta Wrocławska”. – Jej bliscy opowiadali prokuraturze, że mężczyzna znęcał się fizycznie nad swoją żoną. W śledztwie eksperci stwierdzili u niego ograniczoną zdolność rozumienia tego co robi i kierowania własnych zachowaniem.
Sędzia dodał, że nie można postępowania oskarżonego tłumaczyć tym, że jakiś czas przed dokonaniem zbrodni dowiedział się o zdradzie. – Jeden ze świadków zeznał, że przed tym zabójstwem spytał oskarżonego, co by zrobił, gdyby się dowiedział o zdradzie żony. Oskarżony odpowiedział, że zabiłby żonę, kochanka i siebie. I to jest przerażające podejście. Dlatego, zdaniem sądu, mimo opinii o ograniczonej poczytalności, sprawca nie zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary – powiedział sędzia.
Niższy wyrok dla policjanta
Sąd Apelacyjny ocenił całą historię inaczej. Doszedł do wniosku, że 25 lat to zbyt surowy wyrok i obniżył karę do 15 lat. Mężczyzna może starać się o przedterminowe zwolnienie po odsiedzeniu połowy kary.