Szczuraszek wraca pamięcią do czasów dzieciństwa, kiedy zagajnik tętnił nie tylko zielenią, ale i wyobraźnią młodych mieszkańców. – Za młodu spędzałem w tym zagajniku przy ul. Kruczej mnóstwo czasu. To było jedno z tych dzikich, zapomnianych miejsc w Oleśnicy, które dla dzieciaków wydawały się Amazonką – wspomina.
Z biegiem lat teren zaczął się zmieniać. Najpierw pojawili się tam bezdomni, później zaczęto wyrzucać śmieci, a nawet palić kable i plastik. Dziś – jak opisuje Szczuraszek – miejsce, które kiedyś zachwycało naturalnym charakterem, przypomina w wielu fragmentach zarośnięte wysypisko. – Pełno plastiku, butelek, starych sprzętów, szkła… nawet trafiłem tam na butelkowego koloru kafle piecowe. Wszystko, co ktoś „magicznie” postanowił ukryć pod zielenią – mówi.
Mimo zaniedbania wciąż widzi w tym terenie wartościowy fragment miejskiej przyrody, który mógłby służyć mieszkańcom jako naturalne, ciche miejsce odpoczynku. – Dlatego poparłem petycję, której autorem jest Wiesław Mazurkiewicz – podkreśla. – Z sentymentu do tego miejsca, ale też z potrzeby zwykłego poszanowania naszej wspólnej przestrzeni. Warto o niego zadbać, bo to jeden z niewielu tak naturalnych, zielonych zakątków w tej części miasta. Mógłby być spokojnym, dzikim fragmentem przyrody w samym centrum. Miejscem, które nie tylko cieszy oko, ale daje mieszkańcom oddech od miejskiego zgiełku.