REKLAMA

Sąsiedzka „życzliwość”, czyli szukanie haków na sprzedawcę warzyw

KK | KK
Sąsiedzka „życzliwość”, czyli szukanie haków na sprzedawcę warzyw
REKLAMA

Mieszkańcy bloku, którzy w sobotni poranek przyglądali się interwencji policji przy ul. Kilińskiego, nie kryją zdziwienia. – Policję na sprzedawcę warzyw? W dodatku tego, który przyjeżdża do nas od ładnych paru lat? To chyba jakieś nieporozumienie – komentują.

Na początku swoje niezadowolenie nasi rozmówcy kierowali w stronę policjantów, którzy zjawili się na interwencji. – Ale szybko się dowiedzieliśmy, że policja sama z siebie tutaj nie przyjechała, że zostali wezwani przez kogoś „życzliwego” – denerwują się.

Warzywa prostu z auta sprzedawane są na podwórku przy ul. Kilińskiego od wielu lat, a rolnik który pojawia się tutaj zarówno w dni robocze, jak i w soboty, ma spore grono klientów. – Nikt nigdy nie miał do tego człowieka żadnych pretensji – opowiada nam jedna z mieszkanek. – Wprost przeciwnie. Dużo nas tutaj mieszka starszych ludzi i wszyscy jesteśmy zadowoleni, że warzywniak przyjeżdża do nas niemal pod drzwi.

Ale w sobotni poranek było inaczej. – Dostaliśmy dwa zgłoszenia. Jedno w sprawie głośnego zachowywania się osób, które stały w kolejce. Drugie o rzekome zablokowanie wjazdu do garażu przez sprzedającego warzywa – mówi OleśnicaInfo.pl Sławomir Gierlach z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy. – Żadne zgłoszenie nie zostało przez interweniujących policjantów potwierdzone. W dodatku okazało się, że pan posiada wszelkie niezbędne pozwolenia i może prowadzić handel w tym miejscu.

– Dlaczego ludzie są wobec siebie tak mało życzliwi? – zastanawia się oleśniczanka, która opowiada nam o zdarzeniu. – Jeśli komuś przeszkadzają głosy ludzi rozmawiających, stojąc w kolejce, to chyba powinni zmienić miejsce zamieszkania. W mieście nigdy im nie będzie dobrze.

 

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA