Ruszył proces właściciela psów, które pogryzły młodą kobietę w Świerznej
Do zdarzenia doszło w majowy weekend 2024 roku w Świerznej. Młoda mieszkanka tej wsi jechała na rolkach, gdy nagle z posesji Marcina K. wybiegły psy rasy american bully. Zwierzęta ruszyły w jej kierunku i zaatakowały, powodując rozległe obrażenia. – Była w śpiączce farmakologicznej, a obrażenia, których doznała, są rozległe – mówiła wtedy Beata Ciesielska, prokurator rejonowa w Oleśnicy.
Poszkodowana kobieta z ciężkimi ranami głowy, szyi, klatki piersiowej, nóg i barków została przetransportowana śmigłowcem ratunkowym do szpitala. Jej stan był wówczas krytyczny – lekarze walczyli o jej życie.
Według ustaleń śledczych właściciel psów i jego ojciec próbowali ratować kobietę. – Częściowo to im się udało, kiedy jeden z psów zaatakował ojca sprawcy, właściciel własnym ciałem osłaniał pokrzywdzoną, przyjmując na siebie ugryzienia psów, kiedy one nie chciały odstąpić od ataku – relacjonowała prokurator Ciesielska.
Policjanci ustalili, że chwilę po zdarzeniu Marcin K. miał w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu.
Oskarżenia i proces
Mężczyzna usłyszał zarzuty narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz naruszenia czynności narządów ciała. Do materiałów dowodowych dołączono opinię biegłego, który ocenił skalę obrażeń odniesionych przez Dominikę Sz. Na pierwszej rozprawie oskarżony przyznał się ponownie do zarzuconego czynu. Prokurator jeszcze nie wnioskował o karę, niemniej mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia.
Proces Marcina K. ma wyjaśnić, czy doszło do rażącego zaniedbania w zakresie nadzoru nad psami oraz, czy właściciel ponosi pełną odpowiedzialność za tragiczne skutki ataku.