Radni rozpoczynają debatę nad podwyżką opłat za śmieci
Jej pierwszą odsłonę obserwowaliśmy dzisiaj podczas posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji. Urzędnicy wyjaśniali powody, a radni pytali, czy podwyżka na pewno jest konieczna.
Szeroko o przyczynach podniesienia cen za zagospodarowanie odpadów mówili naczelnik wydziału działalności gospodarczej i porządku publicznego Marcin Krawczyk oraz skarbnik miasta Joanna Jarosiewicz. Przekonywali oni, że oleśnicki samorząd nie ma wpływu na wzrost cen, a stoi za nią m.in. wzrost tzw. opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, wzrost najniższego wynagrodzenia, cen energii elektrycznej czy transportu. – Sytuacja jest trudna, bo niemal z dnia na dzień, z godziny na godzinę rosną koszty związane z systemem zagospodarowania odpadów – mówiła Jarosiewicz, podając przykład niektórych frakcji, które niedawno Miejska Gospodarka Komunalna mogła sama sprzedawać (chodzi np. o szkło), a teraz trzeba zapłacić, by ktoś chciał je odebrać. Urzędniczka mówiła też o bezwzględnej konieczności segregacji odpadów (koszt odpadów zmieszanych należy do najwyższych, red.). – Dzisiaj nie ma już możliwości wyboru – segreguję czy nie – teraz na wszystkich spoczywa taki obowiązek, przy czym trzeba przyznać, że świadomość mieszkańców w zabudowie jednorodzinnej jest dużo większa niż w blokach – mówiła.
Urzędniczka przekonywała też, że Oleśnica jest w stosunkowo dobrej sytuacji. – Są gminy, które nie mają własnych spółek komunalnych, ani systemów zagospodarowania odpadów – mówiła, przyznając, że Zakład Zagospodarowania Odpadów w Olszowej, gdzie trafiają odpady m.in. z Oleśnicy też jest w trudnej sytuacji. – Na razie spółka pokrywa swoje straty z oszczędności, ale to też nie będzie trwało wiecznie – powiedziała.
W dyskusji radni mówili głównie o swoich wątpliwościach. Radny Robert Sarna pytał, czy „jest świateło w tunelu”. – To druga podwyżka w krótkim czasie – przypomniał. – Może czas szukać jakichś oszczędności? Może w reorganizacji MGK, w budowie spalarni, w transporcie? – zastanawiał się.
Jan Mandat przyznał, że problem segregowania odpadów nadal istnieje. – W zabudowie wielorodzinnej bywa tak, że nawet, jeśli ktoś deklaruje segregację niekoniecznie to robi. Musi zmienić się mentalność i świadomość mieszkańców – podkreślał.
– Czy jest pani w stanie obiecać, że ta stawka utrzyma się przez dłuższy czas? Jeśli tak to przez jaki? – o to pytał Joannę Jarosiewcz Damian Siedlecki, a Paweł Bielański zastanawiał się, czy wymieniane przez urzędników czynniki faktycznie mają wpływ na tak dużą podwyżkę. – Nie wydaje mi się, żeby wzrost wydatków na paliwo czy najniższej krajowej aż tak bardzo mógł wpłynąć na cenę śmieci – mówił.
– Wszystkim nam zależy, by płacić jak najmniej. Przecież my też jesteśmy mieszkańcami Oleśnicy. Koszty systemu są ogromne, to nie jest nasz wymysł ani widzimisię – odpowiadała skarbniczka, a odnosząc się do pytania Damiana Siedleckiego przyznała, że będzie dobrze, jeśli podwyższona stawka będzie obowiązywała chociaż przez rok.
Członkowie komisji skarg, wniosków i petycji, jako pierwsi wyrazili swoją opinię na temat projektu uchwały. „Za” wypowiedzieli się Marek Czarnecki, Jan Mandat i Mariola Aiyegbusi, przeciwko był Paweł Bielański, a od głosu wstrzymali się Robert Sarna i Damian Siedlecki. Jeśli na lutowej sesji uchwała przejdzie za śmieci w rodzinach do 4 osób zapłacimy 23,50 zł/osobę. Rodziny wielodzietne (od 5 osób) zapłacą kwotę zryczałtowaną w wysokości 94 zł.
