REKLAMA

Oleśnickie ekspedientki: Klienci rzucają się na palety, wyrywają mięso z rąk, zabierają dzieci na wycieczki do sklepu

KK | KK
Oleśnickie ekspedientki: Klienci rzucają się na palety, wyrywają mięso z rąk, zabierają dzieci na wycieczki do sklepu
REKLAMA

Panie, z którymi rozmawiamy przyznają, że tego, co obecnie dzieje się w sklepach nie widziały nigdy. Nawet przy okazji świąt czy innego wolnego czasu. -Klienci są, jak w amoku. Zachowują się nieobliczalnie – mówią pracownice marketów i apelują o rozsądek.

Dwie nasze rozmówczynie to ekspedientki pracujące w dużych sieciowych marketach w Oleśnicy. Nie podajemy ich nazwisk, by nie narazić je na nieprzyjemne komentarze. Ostatnie dni i tak są dla nich bardzo trudne.

– Klienci zachowują się strasznie – mówi pierwsza z pań i podaje przykład. – Jest sobota rano. Przyjechała dostawa mięsa. Proszę wierzyć, nie byłyśmy w stanie ściągnąć towaru z palet. Klienci rzucili się na nas, zaczęło się grzebanie w pudłach, wyrywanie mięsa. Tak, jakby miało go zabraknąć. Ludzie nie rozumieją, że my czy inne markety będą normalnie otwarte i że towar też będzie normalnie, codziennie.

Nasza rozmówczyni mówi, że nigdy nie widziała takiego zachowania klientów. – 12 kartonów mleka, 10 zgrzewek cukru, po 50 kg mąki, rzucanie się na papier, który był na paletach z taką siłą, że się wszystko przewróciło. To tylko niektóre obrazki z tego tygodnia – opowiada. – Wczoraj, gdy wychodziłam do domu o 16 to nie było u nas jajek, żadnych mąki, części wody i ryżu, mięso tylko pojedyncze sztuki.  A jak się okazuje, że np. po południu nie dojechało coś, czego nie ma, od razu panika i pytania – to, co my będziemy jeść.

Rodzice i dziadkowie beztroscy

Kolejna oleśniczanka zwraca uwagę na zachowanie rodziców. – Wielu z nich gdzieś ma to, że dzieci nie chodzą do szkoły i mają siedzieć w domach – mówi. – W czwartek nie brakowało u nas rodziców, którzy wybrali się ze swoimi, często przeziębionymi dziećmi, na zakupy. Starsi też nie są do końca odpowiedzialni. Ludzie chorzy, często o kulach, pakują się w sam środek tego tłumu w sklepach. Przykro to mówić, ale to właśnie oni najczęściej nie stosują się do zasad. Nie zakładają rękawiczek, choć przy pieczywie jest bardzo wyraźna prośba, by tak robić. Chyba nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Ja aż się boję pomyśleć, co się będzie działo w poniedziałek. Mamy kolejne produkty w promocji, w tym mięso. Kolejka będzie pewnie jeszcze przed otwarciem.

O nieodpowiedzialnych zachowaniach mówi także ekspedientka ze sklepu…papierniczego. – Wydawać by się mogło, że u nas nie ma w tym czasie nikogo – opowiada. – Nic bardziej mylnego. Wiem, że wiele dzieci jest pod opieką babć i to jest najgorsze. Babcia zabiera wnuka na spacer, bo przecież w szkole wolne i żeby go czymś zająć przychodzą po prostu pooglądać i sobie wszystkiego po dotykać – mówi oleśniczanka. – Sama jestem mamą, wiem że dzieci się nudzą. Ale w tej sytuacji po prostu wpadnij szybko, poproś o coś i idź do domu. A tu nie, każdy akurat ma czas, aby sobie chodzić .Tak też robią mamy, które aktualnie wyszły z Qmedu z wizyty lekarskiej ze swoją pociechą Przychodzą, aby dziecko wybrało sobie nagrodę za wizytę u lekarza i sytuacja się powtarza. Pół godziny na sklepie i dotykanie wszystkiego.

Kolejna nasza rozmówczyni pracuje w dużej hurtowni spożywczej, niedaleko Oleśnicy.  – To co się działo przez ostatnie 2 tygodnie to istny obłęd, a ostatnie trzy dni to nie da się opisać – mówi. – Kolejki od 5 rano, rzadko kto nosi rękawiczki, ludzie nagminnie wykupują konserwy, mąkę, ryż,makaron, nie wspomnę o chemii. Mięsa o 8 rano już nie było.Owszem zdarzają się tacy w maseczkach i rękawiczkach , ale jest ich naprawdę mało. A najgorsze jest to, że mimo kwarantanny dla dzieci ludzie z nimi przyjeżdżają na zakupy.

Udostępnij:
REKLAMA
REKLAMA